Osobą tą okazał się Niall. Zdziwiłam się, że to on, nie powiem, że nie. Nie spodziewałam się tego tak samo, jak faktu, że chłopak zacznie się kłócić z własną matką.
N: Nie masz prawa podnosić na nią ręki! W ogóle nie miałaś prawa pojawiać się w moim życiu! A teraz mam nadzieję, że się z niego usuniesz szybciej, niż się w nim znalazłaś!-krzyczał Niall, ochraniając mnie swoim ciałem. Usłyszałam wibracje telefonu. Moja mama.
Od mama:
Gdzie jesteś, właśnie przyjechałam z James'em do Londynu,
Ciebie nie ma w domu. Coś się stało?? odpisz jak najszybciej.
Do mama:
Nie jestem pewna, czy jest ok. Przyjdź z nim do pobliskiego parku.
Jak przyjdziesz, dowiesz się o co chodzi! P.S. Weź James'a!
Mama Niall'a cały czas próbowała mu wmówić, że ja jestem winna, jednak on mnie bronił i nawet nie mogłam się wtrącić. Gdy mama Niall'a po ostrej wymianie zdań wreszcie odeszła do jego domu spakować swoje rzeczy między nami zapanowała cisza. Nikt nie wiedział, co i czy powiedzieć. Było to trochę niezręczne, do chwili, gdy pojawiła się moja mama z James'em. Wzięłam go od niej i powiedziałam, że w domu wszystko jej wytłumaczę. Niall chciał coś powiedzieć, ale mały zaczął płakać. Nie chciał się uspokoić. W pewnym momencie Niall wyciągnął do niego ręce, a James zaczął się wiercić. Dałam więc go Niallowi, a nasz, to znaczy mój.. chyba tylko mój synek się uspokoił.
N: Więc, więc to prawda? Cała wasza rozmowa?
J: Słyszałeś?
N: Tak, wszystko...
J: Niall, ja... Nie będę Cię obciążała. Ty wymagasz opieki, póki nie odzyskasz pamięci, a James jest mały, on płacze, jest niespokojny i trzeba go mieć cały czas na oku. Więc może po prostu lepiej zostawmy sprawy tak, jak są.
N: Ale ja nie chcę!
J: Powinniśmy myśleć, co będzie najlepsze dla James'a, a nie co my chcemy! Tu się liczy tylko on!
N: A co z nami?
J: Nie ma nas, Niall... Ja, ja Cię kocham, bo nie przestaje się kochać z dnia na dzień, ale... to jest trudne
J: Nie ma nas, Niall... Ja, ja Cię kocham, bo nie przestaje się kochać z dnia na dzień, ale... to jest trudne
N: Więc nie komplikujmy tego!
J: Czy ty w ogóle wiesz, jakie odpowiedzialne jest wychowywanie dziecka? Czy ty jesteś pewny, że chcesz tego? Lub, że, że mnie kochasz?
N: Elisabeth, ja...
J: No właśnie. Przełóżmy tą rozmowę.
N: Ale jaką mam pewność, że nie wyjedziesz? Że jeszcze zobaczę naszego syna?
J: To jest mój syn. Nie nasz. Nie wyjadę, obiecuję.
N: Lisa, do cholery! Oboje wiemy, że James to jest też mój syn, więc tego nie utrudniaj!
J: Nie chcę niczego utrudniać, ale zanim nazwiesz go swoim synem, najpierw powinieneś się dobrze zastanowić, czy tego chcesz.
N: Chcę! Przecież to mój syn, i ja, ja go kocham! Więc nie możesz mi zabronić go widywać!
J: Nie zabraniam, ale... Przemyśl to.
N: Ok, zrobię to. Beth, mam kilka pytań.
J: Niall, myślę, że lepiej, jeśli nie dowiesz się nic ode mnie. Mogę Ci pomóc żyć, jakby tamte wydarzenia nie miały miejsca. Dużo przeszedłeś. Oboje dużo przeszliśmy będąc razem. Może lepiej, jakby chociaż jedno z nas tego nie wiedziało. Życie byłoby łatwiejsze. Dla nas obojga.
______________________________________________________________________
I kolejny! Dziękuję za komentarze, przepraszam za beznadziejność. No i... jestem otwarta na krytykę! Także na opinię, pomoc, jakiś pomysł na rozdział. Najlepiej piszcie na tt w wiadomościach prywatnych
@Niallisnow20
Świetny rozdział, czekam na nexta
OdpowiedzUsuńCo ty gadasz rozdział jest super, a po za tym to na początku się pomyliłaś bo napisałaś 'Stacey' zamiast 'Elisabeth' czekam nn
OdpowiedzUsuńNo tak. Przepraszam za błąd pomyliłam z drugim blogiem. Cieszę się że Ci się podobało.
UsuńCzekam na nexta ♥
OdpowiedzUsuń