sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 7, DEDYKOWANY WIERNYM CZYTELNICZKOM i MOJEJ KOCHANEJ SIOSTRZE (dla niej dodany wcześniej)

*Perspektywa Niall'a

Co ja mam zrobić!? Zostawić Elizabeth i syna, wyjechać, żyć inaczej? Czy zostać, przypomnieć sobie, nawet nie wiem co, żyć z synem, i Elizabeth. Spojrzałem na Elizabeth. Była, jakby zagubiona, czy coś w tym stylu. Wahała się przed czymś. Aż w końcu odezwała się.
E: Wiesz, będzie lepiej, jak już pojadę.
J: Zostań, proszę?-powiedziałem niepewnie.
E: Niall, nie chodzi mi o to, że pojadę ze szpitala. Wrócę do domu rodziców, spakuję moje i James'a rzeczy i wracamy do naszego domu.
J: Ale, ale jak to!? Przecież nie możesz wyjechać!? James to tak samo mój syn! Nie możesz tego zrobić!
E: Mogę i zrobię! To ja byłam 9 miesięcy w ciąży, ja go urodziłam, ja go wychowywałam i sobie poradzę! Nie masz do niego praw! On nie ma oficjalnie ojca, rozumiesz!? Nie chciałam wpisywać, bo się bałam właśnie tego, że wróci twoje stare oblicze, i mi go odbierzesz! I wiesz co, miałam rację! Jak zawsze. Żałuję, że w ogóle wróciłam. Miałam nadzieję, jak zawsze. Zawiodłam się na tobie. Znowu, a to, że mnie nie pamiętasz, nic nie oznacza! Nic to dla mnie nie znaczy! Dziś wyjadę, i nigdy nas nie zobaczysz! Jeśli będę musiała, ucieknę przed tobą na drugi koniec świata! Powinnam to zrobić wtedy, gdy przyjechałeś do mnie, do Madrytu! Ale ty znowu omamiłeś mnie czułymi słówkami!
J: Ty też nie byłaś święta! Pamiętaj, co mówiłaś!
E: To teraz to moja wina!? Nawet nic nie pamiętasz. Nie będę z tobą dłużej rozmawiała. Wychodzę. Żegnaj Niall, i mam nadzieję nie do zobaczenia.

*Perspektywa Elizabeth

Po dość głośnej i niemiłej wymianie zdań z Niall'em skierowałam się do wyjścia. Czy czułam się winna? Ani trochę. Wręcz przeciwnie! Od dawna nie czułam się tak cudownie! Dziwne szczęście wypełniało mnie całą. No cóż, cieszyłam się, że na prawdę powiedziałam Niall'owi to, co o nim myślę. Chyba właśnie tego potrzebowałam. Już w tedy, gdy on nie zachowywał się fair wobec mnie. Wtedy gdy pojawił się jakby nigdy nic w Madrycie. Ale teraz na prawdę czułam się odcięta od niego. Czułam, że na prawdę jestem gotowa, by zacząć nowy rozdział  w moim życiu.

*Miesiąc później

Więc, mieszkam znów w Wolverhampton. Liam, Louis i Zayn czasem mnie odwiedzają, często też wpadają moje kuzynki, czyli siostry Liam'a, lub siostry pozostałych chłopców. W weekendy studiuję prawo, tak, jak chcieli moi rodzice. W zamian za to zgodzili się, że będą wysyłać mi pieniądze, więc na razie nie pracuję. Jednak po skończeniu studiów zamierzam wyjechać do Hiszpanii. Na razie jednak wolę, by mój syn wychowywał się tutaj. Tak będzie dla niego lepiej.
Dziś miała do mnie przyjść Waliyah ze swoim nowym chłopakiem, w sumie już narzeczonym. Chłopaki nie mówili, jak się nazywa, ale ponoć są w sobie bardzo zakochani. Był już wieczór, więc mięli się zjawić za chwilę. Ja robiłam drobne poprawki w wystroju stołu, przyniosłam gorące jedzenie na stół, oraz upewniłam się, że James śpi. Po czymś zeszłam na dół, bo usłyszałam dzwonek. Moim oczom ukazała się siostra Malika z narzeczonym. Nie zobaczyłam jego twarzy, póki nie weszli do środka.
W: Elizabeth, to jest właśnie mój narzeczony H...
J: Harry. Nie powiem, że miło Cię widzieć, ale wejdź.-powiedziałam zdenerwowana.
W: To wy się znacie?-spytała zdezorientowana dziewczyna.
J: Tak, nawet dobrze. Prawda, Harry? On jest właśnie byłym przyjacielem Niall'a, mówiłam Ci o nim. Dziwne, że go nie poznałaś. Trudno nie zauważyć, nawet nie znając imienia.-powiedziałam nawet opanowana.
H: Liza, uspokój się. Przepraszam, okay. Ale się zmieniłem. Przecież nie widziałaś mnie ponad rok! A co z Niall'em?
J: Przepraszam, masz rację. Przyjmę przeprosiny ze względu na Waliyah. Proszę, nie mówmy o nim. To zamknięty rozdział w moim życiu. W sumie trochę Cię ominęło, ale może o tym później. Zapraszam do środka.-powiedziałam i weszli. Najpierw zjedliśmy kolację, a później zakochani opowiadali, jak się poznali w Londynie. Później o oświadczynach. I dali mi zaproszenie na ślub. Wow! Tego się po Harry'm nie spodziewałam! Miałam tylko nadzieję, że nie zrobi nic głupiego.
W: No, to tyle u nas. A, i wiesz, myślałam, żebyś była moją druhną, ale ze względu na James'a to chyba nie będzie możliwe. Oczywiście, jesteś z nim zaproszona. No, i chcę, żebyś była moją świadkową.
J: Oczywiście, będę twoją, znaczy waszą świadkową! Jestem zaskoczona nie powiem. A jak Zayn zareagował na zaręczyny?
W: Był zaskoczony i no, nie zbyt zadowolony. A co u ciebie?
J: Wiesz, studiuję, lub jestem z James'em. Norma, rutyna. Nic innego.
H: Kto to jest James? Twój nowy facet?-spytał zmieszany Harry. Zaczęłyśmy się z Waliyah śmiać.
J: Nie, James to-zaczęłam, ale właśnie było słychać płacz, poszłam po niego i wróciłam do salonu do gości.-To jest właśnie James, Harry. Syn mój i Niall'a.-powiedziałam, a mu prawie oczy wypadły.
H: Ale, jak. Znaczy, wow.  Więc co z nim. Jak byliśmy przyjaciółmi, mówił, że chce mieć dziecko, rodzinę. Co z nim nie tak!? Wiesz, no, skoro między nami już ok, to mogę się z nim pobić, wiesz, jak kiedyś.-powiedział i zaczęliśmy się śmiać.
J: Dzięki Harry, obejdzie się. Niall po prostu stracił pamięć i mnie nie pamięta. Miesiąc temu jeszcze u niego byłam, ale zerwałam kontakt, gdy zaczął mi grozić, że odbierze mi prawa do James'a. Po prostu wyjechałam. Nie wie, gdzie mieszkamy. Przynajmniej mam taką nadzieję.
H: Czyli dużo mnie ominęło! Musimy się spotkać i powspominać stare, dobre czasy!!
J: Nie wiem, czy takie dobre, ale możemy się spotkać! Wreszcie gdzieś bym wyszła, wariuję już tutaj!
W: Chciałam, żebyś poszła ze mną na zakupy, to odmówiłaś!-wtrąciła "obrażona" Waliyah.
J: No, cóż. Mam syna!
W: Ughh. Masz kuzyna, Louis'a, Zayn'a!
J: Hej,oni są facetami! Nie zostawię z nimi dziecka, ale, w sumie załatwię nianię małemu i wyjdziemy na te zakupy, zwłaszcza, że nie długo ślub!
W: Oczywiście! Teraz już opuścimy Cię. Do zobaczenia!-powiedziała i pożegnaliśmy się. A ja poszłam spać z synkiem.
Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi. Było to bardzo dziwne, bo za często nie miewałam gości, zwłaszcza nie zapowiedzianych, no i rano. Założyłam szlafrok i poszłam otworzyć, upewniając się, że James śpi. Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi. I, o cholera! Wyczuwam szybką przeprowadzkę!
_________________________________________________________________________________
No, więc zdążyłam! Yeeah! Mam wenę, więc nie wiem, co dalej z blogiem. Chyba nie będę umiała się z nim rozstać. W końcu w każdy rozdział wkładam całe serce. I chyba myślę, że każdy jest dość dobry. A wy ci myślicie, taki całokształt? Czy kiedyś się zawiodłyście, czy coś? Zależy mi na waszej szczerej opinii. No i jak rozdział? I tak P.S. patrzyłam na statystki, i się zastanawiam, czy ktoś na dłużej z zagranicy czyta tego bloga? Chciałabym wiedzieć... I proszę, by każdy, kto przeczyta coś tam napisał... DZIĘKUJĘ
No i WOW, YEAH, PÓŁ ROKU!! NIE SĄDZIŁAM, ŻE TYLE TO ZAJMIE. A JUŻ W SIERPNIU CHCIAŁAM TO KOŃCZYĆ!

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział, czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny!
    W końcu doczekałam się na Twoją wenę! :D
    Kiedy przeczytałam, że chciałaś kończyć bloga w sierpniu, taki mały zawał, a zaraz po tym: "Ufff.. Jak dobrze, że się jej to nie udało :D"

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny, no i Hazza wrócił. Spodziewałam się że on jest chłopakiem Waliyah :) Czekam na next i życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń