piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 9

Dziękuję za komentarze! Mam nadzieję, że święta dobrze wam minęły! A co do bloga... nie długo już na prawdę koniec. Ja staram się jakoś wszystko odwlec. Ale to już na prawdę "nearly over" haha, tak z piosenki Summer Love. Kocham Was. Dziękuję za wszystko, i miłego czytania!
_______________________________________________________________________
*Perspektywa Stacey
Minął rok odkąd mieszkamy razem. We trójkę. Niall z czasem zaczął odzyskiwać pamięć. Jednak nie wszystko. Nasze stosunki się nie zmieniły zbytnio. Blondyn po prostu mi zaufał, a ja jemu. Chociaż wszyscy nam mówili, że jesteśmy piękną parą, wspaniałym małżeństwem. Ale nic z tych rzeczy! Łączyło nas tylko dziecko. no i w sumie to, że mieszkamy razem. James szybko urósł, zaczął chodzić i coś tam mówić, bardziej po swojemu. A Niall, no cóż. Zachowywał się dziwnie. Nic nie mówił. Ja nie pytałam. udawałam, że nie widzę. Do czasu,  gdy nie wrócił do domu kilka dni z rzędu. Teraz na prawdę zaczęłam się bać. 

Nie spałam całą noc, nie wiem, który to już raz. Martwiłam się o Nialla. Dzwoniłam-włączała się poczta. Szukałam jego znajomych-ich też nie było. Dziwne, nie? No cóż, przynajmniej prawdziwe. Tej nocy jednak nie było spokojnie. Do drzwi ktoś się dobijał. Otworzyłam i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę.
M: Pani Elizabeth, tak?
J: Tak, to ja. Coś się stało?
M: Nie. W sumie tak. Nie będę pani nic tłumaczył. Dobrze, że pani nie śpi. Proszę się ubrać, zabrać dziecko i jedziemy. Nie ma czasu nic pakować, a wszystko potrzebne jest na miejscu. Łącznie z panem Horanem.-Oh, więc przypomniał sobie? Wspaniale! Szkoda, że wcześniej mi nie powiedział, że znienacka czeka nas przeprowadza! Tylko w co on się wpakował, wymyślił, wykombinował. Znowu zrobił,  że musimy, nie wiem, umm, uciekać? Wiem jedno, uduszę go, jak go spotkam! Ale zrobiłam to, co mi polecił ten mężczyzna. Ubrałam, się, z Jamesem zrobiłam to samo i po chwili byliśmy w samochodzie. Najpierw pojechaliśmy na lotnisko. Wow! Czekał na nas prywatny samolot!. Nie wiedziałam, dokąd nas zabierze. Ale lot był dosyć długi. James spał, ja też zasnęłam. Pierwszy raz od jakiegoś czasu. Choć cały czas się denerwowałam.
M: Proszę pani, już wylądowaliśmy-powiedział mężczyzna, który.. nie wiem, był jakimś ochroniarzem, czy coś...
Obudziłam się, a synka wzięłam na ręce. Gdy wyszłam z samolotu czekała limuzyna. Tym razem miałam podróżować z następną osobą. Tym razem była to kobieta.
K: Witam, pani Elizabeth. Mam nadzieję, że podróż dobrze pani zleciała. Teraz pojedzie pani ze mną. Proszę nie zadawać pytań. Zajmiemy się panią, a wieczorem pojedzie pani spotkać się z panem Horanem.- O co tu chodzi!? Zabierzcie mnie do niego teraz, a nie bawicie się w podchody!? Myślałam, ale nie powiedziałam tego na głos. Po prostu bez pytań wsiadłam do limuzyny. Najpierw kobieta zabrała mnie i Jamesa na śniadanie. Było na prawdę pyszne! I było go dużo. Naleśniki, tosty, grzanki, jajecznica, kanapki i wiele innych. Jednak nie było mi dane więcej czasu spędzić z synem w dalszej podróży, bo... w sumie nie wiem czemu. Takie fochy Nialla. Jakaś opiekunka, czy coś go wzięła, a ja pojechałam gdzieś dalej z kobietą. W sumie, nawet nie wiedziałam, gdzie jestem! Ale po chwili byłam w centrum miasta. I to nie byle jakiego! To było centrum pięknego, słonecznego Miami! Nagle limuzyna znów się zatrzymała . Ale przed jakimś domem mody, salonem piękności... Czy coś. Nie byłam pewna, gdzie idziemy. Najpierw jednak był salon piękności. Kobieta, z którą byłam od razu powiedziała, a raczej zrobiła to jej mina, mniejsza z tym, dała mi do zrozumienia, że mam o nic nie pytać. Tak też zrobiłam. Tam zajęto się mną szybko. Jakieś kobiety zrobiły mi makijaż, pomalowały paznokcie, i uczesały. Później kobieta zaciągnęła mnie do sklepu obok i kazała wcisnąć się w tak obcisłą sukienkę, że nie mogłam oddychać. No i szpilki, w których byłam skazana na potknięcie i zabicie się!
K: Teraz uda się pani do pana Horana. Jest już tam pani synek. -powiedziała, skinęła głową i odeszła. A ja znowu weszłam do auta. Tym razem był już tylko szofer. Zawiózł mnie do portu. Tam weszłam na pokład. Zobaczyłam Nialla i Jamesa. Blondyn bawił się z synem, i nie zauważył by mnie, gdyby nie obsługa.
N: Hej. Elizabeth, pięknie wyglądasz. Zanim zaczniesz krzyczeć, wysłuchaj mnie. Nie było mnie kilka dni, bo byłem tu. Żeby to wszystko przygotować, Bo ja, yyy, bo wiem. Uświadomiłem sobie że... -zatrzymał się i wziął głęboki oddech. - Chcę zapytać, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz panią Horan.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 8

Przepraszam za długą nieobecność. Nie będę się tłumaczyć, bo mogłam się wziąć szybciej do pisania, no ale cóż...
I Wesołych Świąt, dużo zdrowia, fajnych prezentów, spotkania idoli, i spełnienia marzeń!
_________________________________________________________________________________

*Perspektywa Elizabeth

Zobaczyłam Harry'ego! Co on do cholery chciał!? Wyglądał na zdenerwowanego, czy coś.
J: Harry, co się stało, że przychodzisz tak wcześnie?
H: Nie ma czasu na wyjaśnienia.
J: Harry, co się dzieje!?
H: Mówiłaś, że nie chcesz widzieć Nialla. Więc Ci w tym pomagam. Pakuj się! Masz około 20 minut!-powiedział. Szybko się ubrałam, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Obudziłam synka, by go ubrać i zabrać jego rzeczy. Po chwili byłam już na dworze. Harry spakował moje walizki do mojego auta. Zapięłam Jamesa w foteliku, i już miałam siadać za kierownicą. Nie zdążyłam. Przyjechał.
J: Co ty tu robisz!?
N: Ciebie też miło widzieć skarbie! Jak nasz synek? Twoje zdrowie. Jak mija dzień?-mówił wesoły. Podszedł do mnie, przytulił i pocałował w policzek.
J: Zadałam pytanie.-powiedziałam niecierpliwa.
N: Stęskniłem się.-powiedział normalnie, szczerze.- Chodzę do psychologa, czy coś takiego. Ja, czasem sobie przypominam coś. Tak mi się zdaje. I psycholog mi mówi, że jeśli chcę odzyskać stare życie, powinnaś wrócić. Proszę?-on mnie błagał, tymi swoimi tęczówkami. Wyciągnęłam Jamesa.
J: Wejdź do domu. Porozmawiajmy spokojnie.-powiedziałam i tak zrobiliśmy. Zrobiłam nam kawę, a Jamesa włożyłam do łóżeczka.
J: Niall, musimy spokojnie porozmawiać o tym. Nie mogę od razu podejmować tak ważnych decyzji!
N: Ja wiem, ale to na prawdę ważne. Ja chcę, żebyście wrócili. Zamieszkaj ze mną! Proszę, zależy mi na tym!
J: Czemu, czemu Ci zależy? Przecież nie pamiętasz!
N: Ja, nie wiem. Psycholog mówi, że tęsknię za tobą, i mam takie dziwne uczucia, bo myślę o tobie. I wtedy widzę jakieś sceny. Ja, ja cię chyba dalej kocham.-I co ja mam mu powiedzieć!?
J: Nie jesteś pewny swoich uczuć. Ale jeśli Ci zależy, mogę coś zrobić, ale nic nie obiecuję. Za to ty musisz. Obiecaj, że choćby nie wiem co, nigdy mi nie odbierzesz praw do Jamesa. Ja, mogę w każdej chwili zapisać Cię jako ojca, ale muszę być pewna, że tego nie zrobisz.
N: Obiecuję!-powiedział szczęśliwy z ulgą.-Ale, czy to oznacza, że się zgadzasz?
J: W sumie, nie mam nic do stracenia. Ale jest problem. Bo, ja studiuję w weekendy. Żaden problem, przenieść się do Londynu. Ale wiesz, będziesz musiał się opiekować Jamesem.
N: Cokolwiek powiesz! Kocham Cię Elizabeth!-powiedział to tak szczerze, jak kiedyś. No i mnie pocałował. Ale czy to oznacza, że będzie dobrze? Nie wiem, ale znów zaryzykowałam. Poszłam spakować wszystkie moje i Jamesa rzeczy. Załatwiłam sprzedaż domu. Pożegnałam wszystkich znajomych. Po czym ponownie udałam się do auta. Tym razem bez żadnych przeszkód, zapięłam w foteliku Jamesa. I ruszyłam z nim, oraz Niallem do Londynu. Droga nie była długa. Albo tak mi się zdawało. Bardzo dobrze ją znałam. Ostatnio często tu jeździłam. Szybko trafiłam do mojego z jednej strony nowego, z drugiej dobrze już znanego mi domu. Niall wniósł wszystkie walizki, po czym zajął się Jamesem, a ja zaczęłam wszystko rozpakowywać. Zdążyłam jeszcze posprzątać i zrobić obiad. Ale gdy przyszłam do salonu, Niall zasnął, a James leżał na nim nie wiedząc, co zrobić.

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 7, DEDYKOWANY WIERNYM CZYTELNICZKOM i MOJEJ KOCHANEJ SIOSTRZE (dla niej dodany wcześniej)

*Perspektywa Niall'a

Co ja mam zrobić!? Zostawić Elizabeth i syna, wyjechać, żyć inaczej? Czy zostać, przypomnieć sobie, nawet nie wiem co, żyć z synem, i Elizabeth. Spojrzałem na Elizabeth. Była, jakby zagubiona, czy coś w tym stylu. Wahała się przed czymś. Aż w końcu odezwała się.
E: Wiesz, będzie lepiej, jak już pojadę.
J: Zostań, proszę?-powiedziałem niepewnie.
E: Niall, nie chodzi mi o to, że pojadę ze szpitala. Wrócę do domu rodziców, spakuję moje i James'a rzeczy i wracamy do naszego domu.
J: Ale, ale jak to!? Przecież nie możesz wyjechać!? James to tak samo mój syn! Nie możesz tego zrobić!
E: Mogę i zrobię! To ja byłam 9 miesięcy w ciąży, ja go urodziłam, ja go wychowywałam i sobie poradzę! Nie masz do niego praw! On nie ma oficjalnie ojca, rozumiesz!? Nie chciałam wpisywać, bo się bałam właśnie tego, że wróci twoje stare oblicze, i mi go odbierzesz! I wiesz co, miałam rację! Jak zawsze. Żałuję, że w ogóle wróciłam. Miałam nadzieję, jak zawsze. Zawiodłam się na tobie. Znowu, a to, że mnie nie pamiętasz, nic nie oznacza! Nic to dla mnie nie znaczy! Dziś wyjadę, i nigdy nas nie zobaczysz! Jeśli będę musiała, ucieknę przed tobą na drugi koniec świata! Powinnam to zrobić wtedy, gdy przyjechałeś do mnie, do Madrytu! Ale ty znowu omamiłeś mnie czułymi słówkami!
J: Ty też nie byłaś święta! Pamiętaj, co mówiłaś!
E: To teraz to moja wina!? Nawet nic nie pamiętasz. Nie będę z tobą dłużej rozmawiała. Wychodzę. Żegnaj Niall, i mam nadzieję nie do zobaczenia.

*Perspektywa Elizabeth

Po dość głośnej i niemiłej wymianie zdań z Niall'em skierowałam się do wyjścia. Czy czułam się winna? Ani trochę. Wręcz przeciwnie! Od dawna nie czułam się tak cudownie! Dziwne szczęście wypełniało mnie całą. No cóż, cieszyłam się, że na prawdę powiedziałam Niall'owi to, co o nim myślę. Chyba właśnie tego potrzebowałam. Już w tedy, gdy on nie zachowywał się fair wobec mnie. Wtedy gdy pojawił się jakby nigdy nic w Madrycie. Ale teraz na prawdę czułam się odcięta od niego. Czułam, że na prawdę jestem gotowa, by zacząć nowy rozdział  w moim życiu.

*Miesiąc później

Więc, mieszkam znów w Wolverhampton. Liam, Louis i Zayn czasem mnie odwiedzają, często też wpadają moje kuzynki, czyli siostry Liam'a, lub siostry pozostałych chłopców. W weekendy studiuję prawo, tak, jak chcieli moi rodzice. W zamian za to zgodzili się, że będą wysyłać mi pieniądze, więc na razie nie pracuję. Jednak po skończeniu studiów zamierzam wyjechać do Hiszpanii. Na razie jednak wolę, by mój syn wychowywał się tutaj. Tak będzie dla niego lepiej.
Dziś miała do mnie przyjść Waliyah ze swoim nowym chłopakiem, w sumie już narzeczonym. Chłopaki nie mówili, jak się nazywa, ale ponoć są w sobie bardzo zakochani. Był już wieczór, więc mięli się zjawić za chwilę. Ja robiłam drobne poprawki w wystroju stołu, przyniosłam gorące jedzenie na stół, oraz upewniłam się, że James śpi. Po czymś zeszłam na dół, bo usłyszałam dzwonek. Moim oczom ukazała się siostra Malika z narzeczonym. Nie zobaczyłam jego twarzy, póki nie weszli do środka.
W: Elizabeth, to jest właśnie mój narzeczony H...
J: Harry. Nie powiem, że miło Cię widzieć, ale wejdź.-powiedziałam zdenerwowana.
W: To wy się znacie?-spytała zdezorientowana dziewczyna.
J: Tak, nawet dobrze. Prawda, Harry? On jest właśnie byłym przyjacielem Niall'a, mówiłam Ci o nim. Dziwne, że go nie poznałaś. Trudno nie zauważyć, nawet nie znając imienia.-powiedziałam nawet opanowana.
H: Liza, uspokój się. Przepraszam, okay. Ale się zmieniłem. Przecież nie widziałaś mnie ponad rok! A co z Niall'em?
J: Przepraszam, masz rację. Przyjmę przeprosiny ze względu na Waliyah. Proszę, nie mówmy o nim. To zamknięty rozdział w moim życiu. W sumie trochę Cię ominęło, ale może o tym później. Zapraszam do środka.-powiedziałam i weszli. Najpierw zjedliśmy kolację, a później zakochani opowiadali, jak się poznali w Londynie. Później o oświadczynach. I dali mi zaproszenie na ślub. Wow! Tego się po Harry'm nie spodziewałam! Miałam tylko nadzieję, że nie zrobi nic głupiego.
W: No, to tyle u nas. A, i wiesz, myślałam, żebyś była moją druhną, ale ze względu na James'a to chyba nie będzie możliwe. Oczywiście, jesteś z nim zaproszona. No, i chcę, żebyś była moją świadkową.
J: Oczywiście, będę twoją, znaczy waszą świadkową! Jestem zaskoczona nie powiem. A jak Zayn zareagował na zaręczyny?
W: Był zaskoczony i no, nie zbyt zadowolony. A co u ciebie?
J: Wiesz, studiuję, lub jestem z James'em. Norma, rutyna. Nic innego.
H: Kto to jest James? Twój nowy facet?-spytał zmieszany Harry. Zaczęłyśmy się z Waliyah śmiać.
J: Nie, James to-zaczęłam, ale właśnie było słychać płacz, poszłam po niego i wróciłam do salonu do gości.-To jest właśnie James, Harry. Syn mój i Niall'a.-powiedziałam, a mu prawie oczy wypadły.
H: Ale, jak. Znaczy, wow.  Więc co z nim. Jak byliśmy przyjaciółmi, mówił, że chce mieć dziecko, rodzinę. Co z nim nie tak!? Wiesz, no, skoro między nami już ok, to mogę się z nim pobić, wiesz, jak kiedyś.-powiedział i zaczęliśmy się śmiać.
J: Dzięki Harry, obejdzie się. Niall po prostu stracił pamięć i mnie nie pamięta. Miesiąc temu jeszcze u niego byłam, ale zerwałam kontakt, gdy zaczął mi grozić, że odbierze mi prawa do James'a. Po prostu wyjechałam. Nie wie, gdzie mieszkamy. Przynajmniej mam taką nadzieję.
H: Czyli dużo mnie ominęło! Musimy się spotkać i powspominać stare, dobre czasy!!
J: Nie wiem, czy takie dobre, ale możemy się spotkać! Wreszcie gdzieś bym wyszła, wariuję już tutaj!
W: Chciałam, żebyś poszła ze mną na zakupy, to odmówiłaś!-wtrąciła "obrażona" Waliyah.
J: No, cóż. Mam syna!
W: Ughh. Masz kuzyna, Louis'a, Zayn'a!
J: Hej,oni są facetami! Nie zostawię z nimi dziecka, ale, w sumie załatwię nianię małemu i wyjdziemy na te zakupy, zwłaszcza, że nie długo ślub!
W: Oczywiście! Teraz już opuścimy Cię. Do zobaczenia!-powiedziała i pożegnaliśmy się. A ja poszłam spać z synkiem.
Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi. Było to bardzo dziwne, bo za często nie miewałam gości, zwłaszcza nie zapowiedzianych, no i rano. Założyłam szlafrok i poszłam otworzyć, upewniając się, że James śpi. Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi. I, o cholera! Wyczuwam szybką przeprowadzkę!
_________________________________________________________________________________
No, więc zdążyłam! Yeeah! Mam wenę, więc nie wiem, co dalej z blogiem. Chyba nie będę umiała się z nim rozstać. W końcu w każdy rozdział wkładam całe serce. I chyba myślę, że każdy jest dość dobry. A wy ci myślicie, taki całokształt? Czy kiedyś się zawiodłyście, czy coś? Zależy mi na waszej szczerej opinii. No i jak rozdział? I tak P.S. patrzyłam na statystki, i się zastanawiam, czy ktoś na dłużej z zagranicy czyta tego bloga? Chciałabym wiedzieć... I proszę, by każdy, kto przeczyta coś tam napisał... DZIĘKUJĘ
No i WOW, YEAH, PÓŁ ROKU!! NIE SĄDZIŁAM, ŻE TYLE TO ZAJMIE. A JUŻ W SIERPNIU CHCIAŁAM TO KOŃCZYĆ!

piątek, 6 grudnia 2013

info-przepraszam-ważne

Jak wiecie mamy obecnie w Polsce naszego Ksawerego! W opolskim nie ma prawie wcale prądu czyli nie mam Internetu. Więc nie wiem czy skończę pisać rozdział. Tu jest na prawdę okropnie. Boję się z domu wyjść, skrócili nam dziś lekcje, odwołali sobotnie zajęcia. A jak u was??

wtorek, 3 grudnia 2013

Heej

Właśnie tak liczyłam, że 8 grudnia będzie już 6 miesięcy tego blogu(blog istnieje od 8 czerwca br.)! WOW! Dziękuję, że tyle ze mną jesteście. Możecie liczyć na niespodziankę, czyli megadługi rozdział! Prawdopodobnie przedostatni, czyli 2 rozdziały, a potem Epilog...

Rozdział 6 cz.II

*Perspektywa Elizabeth

Weszłam do sali i zobaczyłam leżącego niespokojnie Niall'a. Wiedziałam to po jego minie. Dobrze go już znałam. Gdy usłyszał moje kroki spojrzał na cmnie.
J: Nie wiem co powiedzieć Niall, ja, przepraszam, nie powinnam była krzyczeć.
N: To nie twoja wina. Lekarz mówił, że to i tak by się stało. I teraz znów czekają mnie badania.
J: Wiem. Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś?
N: Jest ok. Nie dziękuję. Powinnaś już jechać do James'a. I tak będę miał zaraz badania.
J; Na pewno? Mogę poczekać.
N: Nie, jest ok. Mogę zadzwonić, jak będą wyniki.
J: Dziękuję. To um, do zobaczenia.
N: Tak, pa.

*Perspektywa Niall'a

Chwilę po tym, jak Beth poszła, zjawił się lekarz.
L: Jest pan gotowy? Badania nie będą przyjemne.
J:Tak, chyba tak. W końcu raz się żyje.-powiedziałem, i lekarz zabrał mnie na badania. Trwało to trochę długo. Chyba. Takie miałem wrażenie. Czas się dłużył i dłużył. Aż w końcu badania się skończyły, a mnie odwieźli na salę. Pielęgniarka dała mi jakieś proszki, po których od razu zasnąłem.

*rano

Lekarz obudził mnie o 6, by podać mi kolejne lekarstwa. Nie wiem, po co mi one? Przecież czuję się świetnie. Gdy już wszystko połknąłem, powiedział, że dziś po południu będą wyniki moich badań. Nie bardzo mnie to obchodziło, szczerze mówiąc. Przez ten czas bez większego celu przeglądałem mój telefon. Około południa przyszła Elizabeth. O dziwno nasze rozmowy były takie, jakby to powiedzieć... Normalne? Nie rozmawialiśmy tak jak ostatnio, kłócą się. Ale raczej o przyjemnych rzeczach. Jak normalni ludzie w naszym wieku. No, ale z tego co wiem, my nie jesteśmy normalni. Czas leciał na prawdę szybko i przyjemnie. Aż przyszedł lekarz.

L: Dzień dobry. Właśnie otrzymałem wyniki. Mogę panią przeprosić na chwilkę.
J: Przepraszam, doktorze. Chciałbym, że Elizabeth została.-na prawdę tego chcę?
L: Rozumiem. Więc, przejdźmy do rzeczy. Zemdlał pan, gdyż mózg broni się przed odzyskaniem pamięci. W pewnym sensie, wszystko jest dalej w mózgu, jednak broni się on od pamiętaniem tych chwil pańskiego życia, które są jakby niebezpieczne dla pana. Po prostu mózg zadecydował, że wymaże część pamięci. A wypadek w dużej mierze się do tego przyczynił. Ale zapomniał pan tylko osoby, które były z panem bliżej, i wspomnienia związane z nimi.
J: Nie rozumiem. To w ogóle jest możliwe?
L: Jest.Proszę pana, nie zapomniał pan tego, co czuł, lecz to, co robił. Nie zapomniał pan wszystkich osób, tylko tych, którzy byli z panem blisko. Nie wiem, co się działo w pańskim życiu, ale jeśli pan tego nie pamięta,to znaczy, że te osoby pana skrzywdziły, lub pan je.
J: Ale to jest pewne? Te wspomnienia mogą wrócić?
L: Nie jestem w stanie tego dokładnie stwierdzić. Ale jestem prawie pewny, że gdyby pan się nie kontaktował z osobami, które znał wcześniej wspomnienia nie wrócą.-powiedział i wyszedł. Więc co powinienem teraz zrobić?
__________________________________________________________________________
Wreszcie,że tak powiem porządny rozdział. Podoba Wam się? Ja jestem z niego zadowolona. No.. i to chyba tyle. piszcie co myślicie, jakieś sugestie, czy coś do next'a! Kocham Was xx

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 6 cz.I

*Perspektywa Elizabeth

Szybko zadzwoniłam do szpitala. Po chwili zjawiła się karetka. Zabrała Niall'a, a ja wsiadłam do samochodu jadąc do szpitala, gdzie się znalazłam około godzinę później przez korki. Od razu poszłam do pielęgniarek, które skierowały mnie na odpowiedni oddział. Niall leżał w sali nr. 20. Jednak powiedziano mi, że na razie nie mogę do niego wejść póki się nie obudzi. W sali był jeszcze lekarz, który badał dokładnie Niall'a. Po chwili wyszedł.
J: Panie doktorze, co z nim?
D: Wszystko dobrze. Pan Horan stracił przytomność na wskutek tego, że tak szybko wszystkiego się dowiedział. Dużo o tym myślał, więc jego mózg nie wytrzymał tego. W pewnym sensie, jego mózg kazał mu o tym zapomnieć.
J: Ale jak to? Nie rozumiem.
D: Jeśli nasz mózg uzna, że jakieś wspomnienia są dla nas złe, lub niekorzystne, po prostu wymazuje to z naszej pamięci. Nie chce tego pamiętać. Tak też było w przypadku pana Horana, jednak nie całkiem. Mózg wymazał jego najgorsze wspomnienia, ale to wypadek zrobił resztę. Jak pacjent się obudzi, zrobimy mu badania, by wiedzieć wszystko dokładnie. Musimy wiedzieć, czy i która część mózgu została zraniona. Oraz, czy nasz pacjent ma szanse na chociaż częściowe odzyskanie pamięci. Przepraszam panią, ale śpieszę się. W razie, gdyby coś się działo, proszę wzywać pielęgniarki. Może pani na chwilę wejść do sali.
J: Dziękuję, doktorze.-powiedziałam z ulgą. Lekarz tylko się uśmiechnął i poszedł.
___________________________________________________________________________

Cześć! Przepraszam! Zawodzę Was! No, ale po prostu nie mam czasu. Teraz będzie go mniej, ale od 6 grudnia (Tak! Od Mikołaja!) będę miała więcej czasu. W tym czasie też prawdopodobnie zakończę bloga, który ostatnio jest na prawdę nudny. Nie jestem z tego dumna. Staram się. Przepraszam. Mam kilka swoich spraw, ale w tym tygodniu zrobi się już luźno w czasie. No i chyba częściej będą rozdziały! Na pewno Wam powiem wszystko w tym tygodniu. Przepraszam jeszcze raz i dziękuję za cierpliwość. Jej, notka dłuższa od rozdziału! Hahaha

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 5: One more, can we try?

*Perspektywa Elizabeth

Leżałam na łóżku w moim starym pokoju i myślałam o ostatnich wydarzeniach. James już spał od kilku godzin. Ja dzisiejszej nocy nie mogłam zasnąć. Pocałunek z Niall'em nie dawał mi spokoju. Na początku miałam nadzieję, że coś sobie przypomniał. Co niestety nie okazało się prawdą. Ale miałam jeszcze nadzieję, że kiedyś nam się uda. Jeszcze raz poczujemy to, co kiedyś. Znów będziemy mogli być razem. Żeby zrobić wszystko lepiej.


One more, one more, can we try?

One more, one more,
Can we try one more time to make it all better?


Będę na niego czekała. I on o tym wiedział. Niall wiedział, że jeśli on, będzie chciał być ze mną, ja się zgodzę. Ale w to wątpiłam. Chciałam wierzyć, ale nie mogłam. Bo w końcu życie to nie bajka. A on już wie, co się działo kiedyś. Pewnie mnie znienawidził za to. Ale tamte czasy były złe. Żadne z nas nie było święte. Niestety...

*Perspektywa Niall'a

Od razu po powrocie do domu poszedłem spać. Było późno, ale lekarze kazali mi się nie przemęczać i dużo spać, abym miał szansę na odzyskanie pamięci. Ale może po tym, co powiedziała Beth nie powinienem sobie nic przypominać? Nie miałem pojęcia co myśleć. W końcu, chyba jednak lepiej byłoby pamiętać kilka lat ze swojego życia, prawda? Nawet, jeśli mają to być najgorsze wspomnienia. Dał bym wszystko, by sobie przypomnieć. Ale co ze mną będzie, jeśli nie będzie mi dane odzyskać pamięci? Lekarze mówią, że potrzebuję czasu. Ale minęło już dużo, a ja nadal nie pamiętam nic od czasu początku znajomości z Elizabeth. Wiem, że to wymaga wszystko czasu. Ale cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Z tego, co pamiętam poważne związki też nie. Więc w sumie nie miałem pewności, czy na prawdę byłem kiedyś z Elizabeth. Więc James nie musi być moim synem. Może jej na prawdę chodziło tylko o pieniądze, tak jak mojej matce. Nie wiem, co mam o tym myśleć. Ale chyba, jak normalny człowiek miałem jakiegoś przyjaciela? Może ktoś taki jest, kto mi powie o mojej przeszłości?

*Perspektywa Elizabeth
Wcześnie rano obudził mnie płacz James'a. Zmieniłam jego pieluszkę i zeszłam z nim na dół, by zrobić śniadanie. W kuchni zastałam moją mamę, która właśnie jadła. 
J: Cześć mamo, smacznego.-powiedziałam, sadzając obok niej James'a.
M: Dzień dobry, córeczko. Jak minęła wczorajsza rozmowa z Niall'em?
J: Nic nowego. Wszystko mu opowiedziałam. On nie wydawał się wierzyć w to. Ja nie mogę tak długo. On chce się zajmować James'em, ale ja nie mogę ułożyć sobie życia pod niego! Kocham go, ale nie będę wiecznie stać i czekać na każde jego skinienie. 
M: Więc co zamierzasz?
J: Jeśli to nie problem, zostanę tu kilka miesięcy, a od następnego roku wyjadę znów do Hiszpanii na studia. Zależy to od tego, czy Niall'owi się coś przypomni. I czy będzie mu zależało jeszcze na dziecku. To nie jest proste. Jednak chyba będzie najlepiej jak wyjadę. Najlepiej za nie długo.
-Dla kogo będzie najlepiej?-usłyszałam dobrze znany mi głos. Czy Niall musiał tu przyjść w takim momencie?
J: Dla nas, Niall. Ty nic nie pamiętasz i nie wiesz o nas. James jest mały. On musi mieć stabilne otoczenie. Gdy dorośnie, nie zabronię wam się widywać. 
N: Ale ja chcę być obecny w jego dorastaniu!- krzyknął. Zaczęło mu się kręcić w głowie. Aż w końcu zemdlał. 

piątek, 1 listopada 2013

Kawałek rozdziału 5

Dawno nic nie dodawałam, a ten kawałek napisałam już jakiś czas temu. Postanowiłam go wstawić, jako taki zwiastun przed 5 rozdziałem. Pojawi się prawdopodobnie za tydzień w weekend. Miłego czytania i zapraszam na ten świetny blog: http://zayn-malik-irresistible-fanfiction.blogspot.com/?m=1.com/?m=1
__________________________________________________________________________
*Perspektywa Elisabeth
Ale Niall mnie zatrzymał i pocałował. Byłam kompletnie zdziwiona. Ale szybko zakończyłam pocałunek.
J: Czemu to zrobiłeś?-spytałam, a raczej szepnęłam.
N: Nie mam pojęcia, ja po prostu. Po prostu poczułem, że muszę. Przepraszam.-powiedział i spuścił głowę.
J: Nie masz za co. Ale... Niall, pamiętaj, by nie robić czegoś, czego będziesz później żałował.
N: Skąd możesz wiedzieć że będę?
J: A nie będziesz?
N: Nie wiem. Nie mam pojęcia. Ja, byłem pod wpływem chwili. To było jakby silniejsze ode mnie.
J: Nie musisz się tłumaczyć. To ok. Nie rozmawiajmy już o tym. Powinnam już iść.
N: Mogę Cię chociaż odprowadzić?
J: Tak, czemu nie.-powiedziałam i ruszyliśmy. Rozmawialiśmy o niczym. Jakiekolwiek tematy. Czułam się, jak wtedy, gdy chodziliśmy do liceum. Nic się nie liczyło. Tylko czas spędzony razem. Ale czasy się zmieniły. Ludzie i okoliczności też. Kto by pomyślał, że chłopak, do którego kiedyś czułam nienawiść, dziś będzie moim byłym i mam nadzieję przyszłym chłopakiem. I ojcem mojego naszego dziecka.

poniedziałek, 21 października 2013

Prośba

http://zayn-malik-irresistible-fanfiction.blogspot.com/?m=1.com/?m=1
Mam prośbę byście przeczytały to ff. Jest świetne. Niestety autorka chce je usunąć bo ma mało czytelników. No i chcę jej pomóc by tego nie robiła. Jest cudowne.

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 4

*Perspektywa Niall'a
J: Ale ja kurwa mam prawo wiedzieć! Nie obchodzi mnie to, że nie było kolorowo. Przecież życie to nie jakaś kolorowa bajka! Po prostu mi powiedz!
E: Jesteś pewny, że chcesz wiedzieć?
J: Tak, jestem!
E: A więc wszystko zaczęło się ponad rok temu.
Poznaliśmy się w szkole, nie przypadliśmy sobie do gustu. Ale z czasem to się zmieniało, no i zaczęliśmy być razem. Ktoś mi zaczął grozić. Pomogłeś mi. Jednak ten człowiek nas porwał. Jakoś uciekliśmy. Nie obyło się bez policji. Potem moi rodzice byli przeciw naszemu związkowi. Chcieliśmy uciec razem, ale nas znaleźli. Byłam też w szpitalu. Mogłam umrzeć więc z tobą zerwałam, a pomógł mi Harry, Twój były przyjaciel. Byłeś zły, bardzo. A potem miałeś rozprawę, gdzie wszystko Ci powiedziałam, o tym, że nigdy nie chciałam być z Harry'm, bo tylko ty się liczyłeś. Sędzia Cię uniewinnił, a potem, pokłóciłeś się z Harry'm. Mnie nie chciałeś widzieć. Cierpiałam. Pobiłeś się z Harry'm i trafiłeś do szpitala. Pojechałam do Ciebie, ale mnie odrzuciłeś. Więc wyjechałam do Madrytu. Po jakimś czasie przyleciał do mnie Harry. Pomagał mi, ale potem chciał być ze mną. Wtedy, w klubie zjawiłeś się ty. Pomogłeś mi z nim. Znowu byliśmy razem. Spędziliśmy razem noc, upojną noc. Następnego dnia ty poleciałeś do Londynu, ja do Irlandii. Miałeś potem przylecieć, ale Cię nie było. Ja się dowiedziałam o ciąży. Wyjechałam do mojego kuzyna i jego przyjaciół. Oni mi pomogli.-skończyłam i popatrzyłam na Niall'a. Chciałam coś wyczytać z jego twarzy, jakiekolwiek emocje. Na marne.
J: Wow, rzeczywiście ciekawa historia-zaśmiał się chłopak.-Ale raczej po tym, co usłyszałem, powinienem Ci dziękować. Byłem dupkiem.
E: Każdy popełnia błędy. Niektórych się nie da wybaczyć, a inne... Nawet nie wiesz kiedy, wybaczasz. Ja też nie byłam fair. Ale nie można nic zmienić. Można żyć tylko teraźniejszością i przyszłością. Nie warto patrzeć wstecz. Bo zawsze można tego żałować.-powiedziała Elisabeth. Czyli nie powinienem patrzeć w przeszłość? Ale co miała na myśli? Chce zacząć znajomość od nowa? A może mnie odrzucić? Ale ja nie mógłbym o tym zapomnieć, co powiedziała. I to, że mam syna. Nie znam się na dzieciach, ale nie chcę, by moje dziecko miało takie życie, jakie ja miałem.
J: Elisabeth, dziękuję. Za powiedzenie mi, może z czasem sobie coś przypomnę. Ale co z nami?
*Perspektywa Elisabeth 
W tej chwili padło ciężkie pytanie. Co mam mu powiedzieć?
J: Nie wiem, Niall. Nas nie ma. Ja, nie zabronię Ci widywać James'a, chcę, żeby znał swojego ojca. Ale powinieneś sobie ułożyć życie.
N: A co z tobą? Ty chyba też powinnaś. Ale ja nie wiem, co mam zrobić. Ja. My byliśmy razem. Pamiętałem Cię przez mgłę, ale pamiętałem.
J: I co chcesz zrobić? To jest trudne. Daj sobie czas. Będziemy się widywać, żebyś spotykał James'a, mogę Ci opowiadać różne historie. Ale nie wiem, co dalej. Niall, ja Cię kocham. Zawsze będę. Ale ty nie zagwarantujesz mi, że kiedyś ponownie do mnie poczujesz to samo. Więc po prostu ułóż sobie z kimś życie. To najlepsze, co możesz zrobić. Przemyśl to i się ze mną skontaktuj.-powiedziałam i chciałam iść, ale

środa, 16 października 2013

info

Przepraszam za długą nieobecność na blogu. Ale nie mam czasu i pomysłów. Na razie nie zawieszę bloga zobaczę co dalej. Bądźcie cierpliwi
dziękuję za wszystko bardzo i kocham Was xx

środa, 2 października 2013

Rozdział 3

*Perspektywa Stacey 
Osobą tą okazał się Niall. Zdziwiłam się, że to on, nie powiem, że nie. Nie spodziewałam się tego tak samo, jak faktu, że chłopak zacznie się kłócić z własną matką.
N: Nie masz prawa podnosić na nią ręki! W ogóle nie miałaś prawa pojawiać się w moim życiu! A teraz mam nadzieję, że się z niego usuniesz szybciej, niż się w nim znalazłaś!-krzyczał Niall, ochraniając mnie swoim ciałem. Usłyszałam wibracje telefonu. Moja mama.

Od mama:
Gdzie jesteś, właśnie przyjechałam z James'em do Londynu, 
 Ciebie nie ma w domu. Coś się stało?? odpisz jak najszybciej. 
Do mama:
Nie jestem pewna, czy jest ok. Przyjdź z nim do pobliskiego parku. 
Jak przyjdziesz, dowiesz się o co chodzi! P.S. Weź James'a!

Mama Niall'a cały czas próbowała mu wmówić, że ja jestem winna, jednak on mnie bronił i nawet nie mogłam się wtrącić. Gdy mama Niall'a po ostrej wymianie zdań wreszcie odeszła do jego domu spakować swoje rzeczy między nami zapanowała cisza. Nikt nie wiedział, co i czy powiedzieć. Było to trochę niezręczne, do chwili, gdy pojawiła się moja mama z James'em. Wzięłam go od niej i powiedziałam, że w domu wszystko jej wytłumaczę. Niall chciał coś powiedzieć, ale mały zaczął płakać. Nie chciał się uspokoić. W pewnym momencie Niall wyciągnął do niego ręce, a James zaczął się wiercić.  Dałam więc go Niallowi, a nasz, to znaczy mój.. chyba tylko mój synek się uspokoił.
N: Więc, więc to prawda? Cała wasza rozmowa?
J: Słyszałeś?
N: Tak, wszystko...
J: Niall, ja... Nie będę Cię obciążała. Ty wymagasz opieki, póki nie odzyskasz pamięci, a James jest mały, on płacze, jest niespokojny i trzeba go mieć cały czas na oku. Więc może po prostu lepiej zostawmy sprawy tak, jak są. 
N: Ale ja nie chcę! 
J: Powinniśmy myśleć, co będzie najlepsze dla James'a,  a nie co my chcemy! Tu się liczy tylko on!
N: A co z nami?
J: Nie ma nas, Niall... Ja, ja Cię kocham, bo nie przestaje się kochać z dnia na dzień, ale... to jest trudne
N: Więc nie komplikujmy tego!
J: Czy ty w ogóle wiesz, jakie odpowiedzialne jest wychowywanie dziecka? Czy ty jesteś pewny, że chcesz tego? Lub, że, że mnie kochasz?
N: Elisabeth, ja...
J: No właśnie. Przełóżmy tą rozmowę.
N: Ale jaką mam pewność, że nie wyjedziesz? Że jeszcze zobaczę naszego syna?
J: To jest mój syn. Nie nasz. Nie wyjadę, obiecuję.
N: Lisa, do cholery! Oboje wiemy, że James to jest też mój syn, więc tego nie utrudniaj! 
J: Nie chcę niczego utrudniać, ale zanim nazwiesz go swoim synem, najpierw powinieneś się dobrze zastanowić, czy tego chcesz.
N: Chcę! Przecież to mój syn, i ja, ja go kocham! Więc nie możesz mi zabronić go widywać!
J: Nie zabraniam, ale... Przemyśl to.
N: Ok, zrobię to. Beth, mam kilka pytań.
J: Niall, myślę, że lepiej, jeśli nie dowiesz się nic ode mnie. Mogę Ci pomóc żyć, jakby tamte wydarzenia nie miały miejsca. Dużo przeszedłeś. Oboje dużo przeszliśmy będąc razem. Może lepiej, jakby chociaż jedno z nas tego nie wiedziało. Życie byłoby łatwiejsze. Dla nas obojga.
______________________________________________________________________
I kolejny! Dziękuję za komentarze, przepraszam za beznadziejność. No i... jestem otwarta na krytykę! Także na opinię, pomoc, jakiś pomysł na rozdział. Najlepiej piszcie na tt w wiadomościach prywatnych 
@Niallisnow20

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 2

Dodaję Wam rozdział,  bo zmotywowały mnie Wasze komentarze. Kocham Was i będę kontynuowała bloga. Rozdziały będę starała dodawać się w weekendy, w niedzielę.Albo kiedy będzie wena. No i czas. Przepraszam za długą nieobecność. Mam nadzieję,że dalej piszę nawet fajnie. Ale nie mi to oceniać. Proszę o szczere komentarze, te z krytyką też. Ten rozdział jest dla Was. Miłego czytania <3
_______________________________________________________________________________
*Perspektywa Elisabeth 
Starałam się zignorować jej wzrok, jednak widziałam, że miała ochotę mnie nim zabić. Trochę wystraszona odwróciłam się i weszłam do domu. Zjadłam szybko kolację, po czym poszłam się kąpać. Po  powrocie do pokoju położyłam się w łóżku i zmęczona wydarzeniami dzisiejszego dnia poszłam spać.
Następnego dnia wstałam dość późno. Wyspana, bo nie budził mnie płacz mojego synka. Nie widziałam go zaledwie dzień,a już strasznie tęskniłam. Zwlekłam się z łóżka, wzięłam szybki prysznic i ubrałam. Zeszłam na dół do kuchni. Zrobiłam tam sobie śniadanie i poszłam z nim do salonu. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakiś film. Po około 30 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam zdenerwowanego Niall'a.
N: Hej. Przepraszam, że przyszedłem bez zapowiedzi, ale chciałem pogadać. Masz teraz czas?
J: Jasne-powiedziałam zdziwiona i wyszliśmy do pobliskiej kawiarni.
J: A więc po co chciałeś się spotkać?
N: Słuchaj, wiem, że to dziwne, ale znam Cię. To znaczy, ja wiem, że spotkałem Cię kiedyś, przed utratą pamięci. Chyba nawet byłaś dla mnie kimś bliskim, bo miałem w sypialni Twoje zdjęcia.I chciałem, żebyś mi pomogła. -wow, nie wiedziała, że miał moje zdjęcia! Nigdy mi nie mówił, a ja nie bywałam w jego pokoju.
J: Tak, znaliśmy się, ale nie wiem, czy to odpowiedni moment na wspominanie czasów, które wcale nie były takie dobre.-powiedziałam, po chwili gryząc się w język.
N: Jak to? Nic nie rozumiem.
J:Myślę, że nie powinnam Ci wszystkiego od razu mówić. To może być dla Ciebie lekki szok.
N: Ale ja nie mam czasu. Przyszedłem, bo dziś wylatuję do Irlandii. Moja matka mówiła, żebym Cię nie słuchał, ale ja wiem, że znasz prawdę. Musisz mi to wszystko powiedzieć!
J: Niall, słuchaj. Na prawdę, wszystkiego dziś Ci nie powiem. Znaliśmy się, i byliśmy w bliższych relacjach, niż przyjaciele.
N: To znaczy, że byliśmy parą? Co się stało?
J: Byliśmy. Ale, gdybyś nie stracił pamięci dalej bylibyśmy pewnie. Nawet rodziną, z Jamesem.-cholera! Mówię za dużo. Ehh, nie wyparzony język!
N: Jak to? Kto to jest James?
J: Ja, ummm, powiem Ci innym razem. Muszę iść. Postaraj się przedłużyć podróż! To ważne! Do zobaczenia! Powiedziałam, i wybiegłam z kawiarni. Teraz nie było odwrotu. Nie mogłam się wycofać. Wszystko musiałam mu powiedzieć. Ale czy to coś zmieni? Nie wiem. Muszę być dobrej myśli.
Moje rozmyślanie przerwał mi telefon. Dzwoniła moja mama.
J: Cześć mamuś! Jest wszystko ok. Widziałam się z Niall'em. Prawie powiedziałam mu o Jamesie. Potem zwiałam ze spotkania. Nie wiem co robić!?
M: Kochanie, rób tak, żebyś później nie żałowała.
J: Wiem. I chyba wiem, co muszę zrobić. -powiedziałam siadając na jednej z ławek w parku. -Przyjedź tu z Jamesem jak najszybciej.
M: Jesteś tego pewna?
J: Tak. Jestem-powiedziałam i rozłączyłam się. Na moje nieszczęście w moją stronę szła mama Niall'a.
M.N.: Widzę, że zapomniałaś o umowie. On miał się nie dowiedzieć!
J: Tak go pani chroni!? Nie pozwalając mu widzieć się z synem!? No tak, zapomniałam, że on nawet nie wie, że go ma!
M.N.: Muszę go chronić! Przed tobą!
J: Przede mną!? Gdy był mały, nie chciała go pani bronić! Przeciwnie!
M.N.: A więc to też Ci powiedział. Nigdy nie umiał trzymać języka za zębami. Więc musiałam go zostawiać. -powiedziałam z jadem i rozbawieniem
J: To po co pani teraz wróciła?
M.N.: Wiesz, pieniądze z czasem się kończą, nie miałam ochoty podróżować po świecie. No, a mój synek się tu nieźle dorobił. I jeszcze utrata pamięci. To był wspaniały czas do powrotu.
J: Nie wierzę, że pani to robi! Niall jest pani synem!
M.N.: Nigdy go nie chciałam. Nie był planowany. A teraz usuń się z jego życia.
J: Nie! Nie zostawię go! Kocham, go. On mnie potrzebuje!
M.N.: Zostawisz go, bo jak nie, to...
J: To co!?-krzyknęłam, a jej ręka prawie wylądowała na moim policzku. Ktoś jednak zatrzymał jej rękę.

czwartek, 19 września 2013

INFO

Bardzo wszystkim dziękuję za cierpliwość. Jedna nowy rozdział może pojawić się dopiero za tydzień lub więcej, bo mam kartkówki i sprawdziany. No i w weekend będę się uczyć.
Jak wrażenia po informacji? U mnie masakra, płakałam, płakałam i płakałam. Liczę, że jeszcze dodadzą Polskę <3

wtorek, 17 września 2013

Przepraszam

Pomimo Waszych komentarzy nic nie jestem w stanie dodać. Wiem, że już długo czekacie, ale nie mam weny, a to co próbuję pisać, to jak opowiadanie lamusa. Takie nudne, bez akcji. Postaram się dodać coś jak najszybciej. A na razie zapraszam na 2 pozostałe blogi <3 mam nadzieję, że zajrzycie i skomentujecie. Kocham Was <3

A mini Cowell *One Direction*: Chapter 2: Are you serious?

A mini Cowell *One Direction*: Chapter 2: Are you serious?: Na początku chcę podziękować za rozpowszechnianie bloga. Za wszystkie komentarze i moim wiernym czytelniczką które czytają i komentują wszys...

sobota, 14 września 2013

A mini Cowell *One Direction*: Prologue

A mini Cowell *One Direction*: Prologue: Nie jestem idealna.  Nie jestem piękna. Nie jestem popularna.  To były 3 wartości , jak je nazywam, które pozwoliły mi się czuć jak...

wtorek, 10 września 2013

Hej

Niestety nie jest to nowy rozdział. Nie wiem, kiedy go napiszę. Na razie ze względu na liczbę czytających i komentarzy blog dalej jest zawieszony. Statystyki spadają. Aż tak źle piszę?? Przykro mi z tego powodu. No ale trudno. Na razie zapraszam na mojego drugiego bloga, mam nadzieję, że zajrzycie tam. Rozdziały dodaję i piszę w każdej wolnej chwili.
I hope I'm not a casualty I hope you won't get up and leave

sobota, 7 września 2013

Rozdział 1

*Perspektywa Elisabeth
J(a): Ja, nie rozumiem. On miał nie odzyskać pamięci. Mamo, co ja teraz zrobię!? Nawet, jeśli dalej mnie będzie kochał, pomyśli, że James to nie jego dziecko, poza tym, dałam słowo jego matce, że się z nim już nigdy więcej nie zobaczę! Co ja mam zrobić!?- mówiłam w panice i nerwach
M(ama): Spokojnie córciu, to nie koniec świata. Poza tym, masz mało czasu, bo jego matka chce z nim wyjechać. Boi się, że wrócisz, czy coś. Zastanów się, czy chcesz to stracić.
J: Już straciłam.
M: Nie straciłaś, on Cię po prostu nie pamiętał. Gdy był u nas pytał, czy już kiedyś Cię spotkał, bo Cię kojarzy skądś, i mówił, że mu zależy, żeby się czegoś dowiedzieć, bo jego matka nic mu nie mówi, poza tym, że to miejsce jest dla niego złe, i że powinni się wyprowadzić. Jednak on powiedział, że nie wyjedzie, puki się czegoś nie dowie ze starego życia. Jego matka odcięła go od starych miejsc, znajomych. Od wszystkiego, co może mu przypomnieć o Tobie, jednocześnie korzysta na tym, że jej syn nie pamięta tego, co się między nimi działo. To, że go zostawili.
J: Nie mogę w to uwierzyć! Ta kobieta to potwór! Ja nie mogę na to pozwolić, żeby ona zrujnowała jego życie!
M: Wiem, kochanie. Przemyśl sobie wszystko. Idź na górę, do pokoju, ja spędzę trochę czasu z małym.
*3 godziny później
Po dosyć długim rozmyślaniu o wszystkim podjęłam decyzję. Zeszłam na dół z walizką.
J:Mamo, wyjeżdżam do Londynu, na parę dni. Musze z nim, znaczy z Niall'em pogadać. Wprowadzę się od naszego domu. Mam tylko prośbę. Na razie zostań tu z James'em i chłopakami. Oni będą tego potrzebowali. I jak przyjadę do Londynu zadzwonię. Pa mamuś.-powiedziałam i wyszłam. Wsiadłam do auta i ruszyłam w drogę do domu. Do Londynu. Nie wiedząc, co mnie czeka.
Na miejscu przywitałam się z tatą, rozpakowałam walizki i trochę posprzątałam. Ugotowałam obiad i postanowiłam wybrać się na spacer do pobliskiego parku. Usiadłam nad małym jeziorkiem. Zwykle nie było tu ludzi, bo mało kto wiedział o tym miejscu. Siedząc myślałam o wszystkim, a tak ogólnie, to o moim synku. Bałam się go zostawiać, był mały i potrzebował mnie. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do mamy. Ona mnie uspokoiła mówiąc, że jest ok. W tle panowała cisza, więc się zaniepokoiłam. Louis i Zayn zawsze wymyślali jakieś kawały, żeby dokuczyć Liam'owi. A teraz cisza. Mama powiedziała tylko, ze mają inne rzeczy do roboty niż głupoty. Powiedziała jeszcze, że James śpi, a ona musi kończyć, bo robi ciasto.
-Biedni chłopcy. Zostawiłam ich na pastwę losu, a raczej mojej mamy.-powiedziałam sama do siebie kręcąc głową. Wstałam z miejsca i ruszyłam do parku na ścieżkę. Było tam dużo ludzi. Spotkałam paru starych znajomych ze szkoły. Pogadałam z nimi chwilkę. Nie mówiłam nic o James'ie, bo nie chciałam się tłumaczyć z mojej przykrej przyszłości. Jednak nie mogłam jej żałować, bo dzięki temu mam teraz cudowne dziecko, które kocham najbardziej na świecie. Tak jak jego ojca. Idąc tak wpadłam w jakiegoś chłopaka, którego wcześniej nie zauważyłam. To był Harry.
J: Przepraszam, nie zauważyłam Cię.-powiedziałam, i chciałam go wyminąć, lecz on złapał moje nadgarstki i mi to uniemożliwił.
H: Musimy pogadać-powiedział nie zwracając uwagi na moje wcześniejsze słowa i próbę wyrwania się.
J: Nic nie muszę, a teraz mnie puść!
H: Nie, teraz pójdziesz ze mną-syknął, ja krzyczałam, aż w końcu podbiegł do nas Niall, który oczywiście nie pamiętał Harry'ego. A mnie nie poznał.
N: Nic pani nie jest?-spytał
J: Nie, dziękuję, teraz już nie-powiedziałam patrząc, jak Harry się oddala
N: To pani, znaczy to Ty Elisabeth, moja sąsiadka. Byłem ostatnio u Ciebie.
J: Wiem, mama mi mówiła. Chciałeś ze mną porozmawiać.
N: Tak, ale jest późno, moglibyśmy się umówić i porozmawiać?
J: Jasne! Nie ma problemu. Wymienimy się numerami i umówimy.- Jak zaproponowałam, tak zrobiliśmy. Niall odprowadził mnie do domu, bo mieszkał niedaleko i ruszył do swojego. Gdzie w oknie zobaczyłam jego matkę patrzącą na nas.
________________________________________________________________________________
Na początku strasznie przepraszam. Już mam mało czasu i dużo zadania. Poza tym zawiodłam się liczbą komentarzy. Proszę, Was, abyście napisali chociaż "czytam" bo chcę wiedzieć, ilu osobom zależy na kontynuacji opowiadania, bo jak na razie to nie ma sensu, dlatego też zawieszę bloga. Rozdziały będę dodawała, ale nie wiem kiedy. Jak znajdę chwilkę, będę dodawać krótkie, dzielić na części itp.

niedziela, 1 września 2013

Epilog

*Perspektywa Elisabeth
Dziś znowu o 6 obudził mnie płacz James'a. Już miałam wstawałam, gdy płacz nagle ucichł.  Szybko wybiegłam do pokoju obok, gdzie zobaczyłam Zayn'a, Liam'a  i Louis'a, by tylko dogodzić mojemu synkowi. Louis próbował zmienić mu pieluszkę, Liam podgrzewał mleko a Zayn  biegał od jednego do drugiego końca pokoju w poszukiwaniu różnych zabawek. Wybuchnęła, śmiechem i oczy chłopców skierowały się na mnie.
J(a): Chłopcy, doceniam wasze starania, ale może jednak ja to zrobię. Idźcie spać.-powiedziałam.Louis z ulgą podał mi czystą pieluszkę. A Liam podał mi mleko. Natomiast  Zayn momentalnie rzucił zabawki na podłogę i położył się na kanapie obok Louis'a. Jednak Daddy szybko wygonił ich do łóżek zostawiając mnie z małym. W sumie to dobrze, bo mogłam się skupić na moim synku, a nie na 3 dorosłych facetach zachowujących się jak dzieci. Usiadłam z James'em na kanapie i włączyłam mu jakieś bajki, jednak maluch był dziś wyjątkowo niespokojny. Porozrzucał wszystkie zabawki, które mu przedtem dałam. Próbowałam go uspokoić, jednak szło mi to marnie. W końcu po dwugodzinnej walce James usnął. Włożyłam go do łóżeczkami poszłam przygotować śniadanie dla siebie i chłopaków. Rozłożyłam na stole talerze, sztućce i kubki, gdy nagle zadzwonił mój telefon.
J: Halo?
-Cześć córeczko!-powiedziała osoba, którą okazała się być moja mama.- Chciałabym Cię dziś odwiedzić. Jeszcze nie widziałam małego. Masz coś przeciwko?
J: Nie, jasne, będę czekała.
M(ama): Więc będę za nie długo. Do zobaczenia.
J: Do zobaczenia mamo.-powiedziałyśmy i się rozłączyłam. Szybko poszłam obudzić chłopców na śniadanie. Oni oczywiście marudzili, że ich budzę tak wcześnie. Jednak gdy powiedziałam im, że przyjedzie moja mama szybko wstali. Po śniadaniu chłopcy poszli z James'em do jego pokoju, by się nim zająć, a ja spokojnie mogłam ogarnąć dom. Natomiast Liam poszedł do kuchni przygotować coś do jedzenia. Na początku miałam wątpliwości do zostawienia syna z Lou i Zayn'em, jednak chłopcy świetnie się nim zajęli, a James na prawdę ich uwielbia. Po skończonej pracy poszłam do pokoju, gdzie zobaczyłam śpiących chłopców. Wyglądali słodko. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi, to była moja mama.
J: Cześć mamuś! Dawno Cię nie widziałam, stęskniłam się-powiedziałam przytulając ją
M: Ja też słonko, bardzo.
J: Wejdź, zapraszam-powiedziałam i gestem ręki ją zaprosiłam. Mama weszła i skierowała się w stronę kuchni, gdzie spotkała Liam'a.
M: Cześć kochanieńki. Jak ty wyrosłeś! Sto lat Cię nie widziałam.-powiedziała i uściskała go, na co się zaśmiałam.
Li: Ciebie też miło widzieć, ciociu.-powiedziała chłopak, a ja z mama poszłyśmy do chłopaków, którzy juz nie spali.
J: Mamo poznaj przyjaciół Liam'a, Zayn'a Malik'a-powiedziałam wskazują ręką na mulata- i Louis'a Tomlinson'a-wskazałam szatyna.
L,Z: Dzień dobry-powiedzieli razem
M: Dzień dobry chłopcy.
J: Mamo, to mój synek, i Twój wnuk, James.-powiedziałam dając jej synka na ręce.
M: Jaki on śliczny! I taki podobny do...-w tym miejscu ucięła-do Ciebie
J: Wiem mamo, zawsze jak na niego patrzę, widzę Niall'a-powiedziałam, a  po moim policzku spłynęła samotna łza.
M: Skoro już o nim mowa córciu, on ostatnio u nas był. Zaczyna sobie wszystko przypominać. Przyszedł do nas i pytał o Ciebie, nic mu nie mówiłam, tylko tyle, że wyjechałaś.-Jak to!? Pytał o mnie!? Co teraz będzie! Na pewno nic nie będzie chciał mieć ze mną wspólnego. Nie po tym wszystkim!
_______________________________________________________________________________
To i  mamy epilog! Mam w planach napisać 2 część. Nie wiem kiedy zacznę. Idę już do 2 gimn. Będzie nauka! Więc proszę o zaglądnięcie jutro do zakładki INFORMACJE tam wszystko napiszę.

sobota, 24 sierpnia 2013

WAŻNE

Jak wiecie, chciałam już zakończyć opowiadanie. Jednak wpadł mi do głowy pomysł. Wiele opowiadań składa się teraz z 2 serii. Mogłabym napisać Epilog, i 2 część, lub dopisać 1-2 rozdziały i skończyć opowiadanie. Co wolicie. Będziecie dalej czytać?

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Liebster Award

Zostałam nominowana do Liebster Award. Bardzo dziękuję za nominację. Nominację dostałam od http://the-madness-of-one-direction.blogspot.com.

Moje odpowiedzi:

1. Ile masz lat?
14
2. Jak masz na imię?
Izabela
3. Dlaczego piszesz opowiadanie o 1D?
Trudno odpowiedzieć. Z dnia na dzien przyszła wena, no ijest blog.
4. Za co kochasz One Direction?
Za wszystko, muzykę, głosy, za to co robią, kim są. Za to, co mówią. Co zawsze potrafi mnie wesprzeć i pocieszyć. Za to że są i nas kochają. Powodów jest wiele, ale napisałam w skrócie.
5. Co robisz w wolnym czasie?
Piszę bloga, czytam, spotykam się ze znajomymi, w roku szkolnym się uczę, no i oczywiście jestem na FB, TT i innych stronach.
6. Masz rodzeństwo?
Mam 3 siostry, jedna dzięki mnie jest Directioner :3
7. Ulubiony film?
Na razie powiem "Dom Snów" ale wkrótce że "This Is Us"
8. Ulubiona książka?
"Siła Marzeń. Życie w One Direction", Cała saga Harry'ego Potter'a
9. Od kiedy jesteś Directioner?
No już ponad rok, od 4 sierpnia 2012 <3
10. Opisz One Direction w 5 słowach.
Utalentowani, zabawni, idealni, mądrzy, meega przystojni <3

Nominowane blogi:

Przykro mi, więcej nie znam.

Pytania do Was:
1. Do jakich fandomów należysz?
2. Kto Cię najbardziej inspiruje?
3. Ulubiona piosenka i wykonawca?
4. Jakie masz hobby?
5. Ulubiony członek zespołu?
6. Ulubiony kraj?
7. Jakby wyglądały Twoje wymarzone wakacje?
8. Ulubiony sport?
9. Ulubiony kolor?
10. Co jest Twoim największym marzeniem? 

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 22

*Perspektywa Elisabeth, rok później, retrospekcja

 Czekałam na niego. Minął dzień. Nie pojawił się . Czekałam dalej. nie było go, ani żadnej informacji. Nic. Próbowałam dzwonić. numer ten już nie istniał. Próbowałam się dowiedzieć. Nic nie mówili. Tak minął pierwszy miesiąc, drugi i trzeci, a mój brzuch rósł. Pierwsze oznaki ciąży było już widać. Ale ani śladu po jego ojcu. W końcu nie wytrzymałam, wybuchłam. Bo on obiecał. Obiecał, że wróci. Że już zawsze będziemy razem. Jednak słowa nie dotrzymał. Więc się spakowałam i wyjechałam. Odwiedziłam ciocię w Madrycie, która mówiła, bym u niej zamieszkała. Jednak postanowiłam wrócić do Londynu. Do rodziców. Czas naprawić błędy, wszystkie wyrządzone krzywdy. Czas zacząć od nowa. Z moim synkiem. Tak, to będzie on. Moi rodzice się zdziwili, że mnie widzą. Jednak tęsknili. Zamieszkałam z nimi, jednak po urodzeniu małego miałam gdzieś wyjechać. Zastanawiałam się gdzie. Pewnego dnia poszłam na spacer, minęłam JEGO dom. A co dziwnego, ON tam był, Niall Horan. Mój chłopak, a raczej były chłopak. Ojciec mojego synka. Chłopak wyszedł z domu przywitał się i mówił, że nigdy mnie tu nie widział. Złamało mi to serce. Po chwili wyszła starsza kobieta, jego matka. Powiedziała, że wie wszystko. O nas, naszych stosunkach. Że dziecko jest jego. Dokładnie pamiętam, co powiedziała "Trzymaj się z daleka od mojego syna. On już dość przez Ciebie wycierpiał. Ma amnezję. Przez Ciebie, bo skłóciłaś dwóch najlepszych przyjaciół. Harry to zrobił. Będę Ci przysyłać pieniądze na dziecko. Ale nigdy więcej masz nie spotkać się z moim synem" -na to wspomnienie łzy pociekły po moich policzkach, ale dalsze wydarzenia, były gorsze. -A co ja powiedziałam? Zgodziłam się!! Jak mogłam, kochałam go, nadal kocham! Nie mogę bez niego żyć. Ale to zrobiłam. Później spakowałam walizki i wyjechałam do mojego kuzyna, którego nie widziałam od dzieciństwa. Do Liam'a Payne'a. Mieszkał z trójką przyjaciół, Louis'em Tomlinson'em i Zayn'em Malik'iem. Mieszkałam z nimi chwilę, a później kupiłam dom obok. Chłopcy mi pomagali. Zżyłam się z nimi. Jednak żaden nie mógł zastąpić mi Niall'a, którego kochałam nad życie. Oni o tym wiedzieli. Ale i tak ze mną byli. Nie liczyli na nic w zamian. Kochałam ich jak braci, których nigdy nie miałam. A gdy byłam w 8 miesiącu chłopaki postanowili zamieszkać ze mną, bo wiedzieli, że wtedy szczególnie będzie mi ciężko. Gdy już byłam w 9 miesiącu urodziłam mojego synka. Jak go zobaczyłam, widziałam Niall'a. Niebieskie tęczówki James odziedziczył po swoim ojcu, którego nigdy nie zobaczy nie pozna. Jedna łza spłynęła po moim policzku. Łza, która miała być moją ostatnią. Nie chciałam się nad sobą użalać, gdy musiałam zająć się synem. Moim małym James'em William'em Morgan'em. Całą moją miłość przelałam teraz na niego. Moje uczucie. Moją uwagę. Moje myśli. Skupiłam na synu. 
____________________________________________________________________________
Wiem, rozdział krótki, ale był to totalny spontan. Nagłe natchnienie. Zaniedbuję ostatnio bloga, więc po prostu musiałam coś dodać. Jest jak chciałyście, pozostali członkowie zespołu, trochę Harry'ego i ciąża. No,a reszty dowiecie się wkrótce.  I zapomniałam dodać,że zawiodłam się liczbą komentarzy. Powinno być ich więcej. A linki blogów proszę dawać do zakładki "SPAM".

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 21

*Perspektywa Elisabeth
Obudziłam się wyjątkowo wcześnie, o godzinie 9. Niall jeszcze spał. Wspomnienia wczorajszej nocy wywołały na mojej buzi wielki uśmiech. Cicho wstałam , ubrałam się i zeszłam na dół. Na szczęście spotkałam tam moją ciocię z którą chciałam porozmawiać.
J(a): Cześć ciociu, dobrze, że Cię zastałam. Chciałam Ci podziękować że mogłam tu zostać. Dziś już wyjeżdżam.
C(iocia): Nie ma za co słonko, zawsze możesz tu wpaść. Co teraz zamierzasz??
J: Ja, um, albo wrócę do Londynu albo wyjadę do Irlandii.
C: Z nim?
J: Tak, chyba tak. Nie wiem. Zobaczymy, ja wszystko się potoczy. Jeszcze raz dziękuję.-powiedziałam i odwróciłam się w kierunku schodów, by wrócić do pokoju, gdzie dalej spał Niall. Wzięłam ubrania, poszłam do łazienki by się umyć i je ubrać, po czym zabrałam z niej swoje rzeczy. Wszystko włożyłam do walizki. Otworzyłam szafę i zaczęłam pakować ubrania.
N(iall): Uciekasz gdzieś?-usłyszałam szept blondyna. Odwróciłam się do niego i go pocałowałam.
J(a): Niall, ja wyjeżdżam, znaczy wyjeżdżamy razem. Chyba. Chodzi o to, że wrócę do Londynu, do rodziców, albo. Albo jak kiedyś planowaliśmy, razem polecimy do Irlandii.- Chłopa nic nie powiedział, tylko mnie pocałował i wyszedł z pokoju wybierając czyjś numer. Zdziwiło mnie jego zachowanie, jednak kontynuowałam pakowanie. Po godzinie skończyłam. Posprzątałam pokój i zeszłam na dół gdzie moja ciocia rozmawiała z Niall'em.
N: Za godzinę masz lot do Irlandii. Ja zaraz lecę do Londynu, muszę jeszcze coś załatwić. Ktoś Cię w Dublinie odbierze i zawiezie do domu. Przylecę do Ciebie dziś wieczorem.-powiedział chłopa, pocałował mnie w czoło i wyszedł.
C: On Cię kocha, widzę to.
J: Wiem, ale ja nie jestem pewna,
C: Czy go kochasz?-spytała zszokowana kobieta
J; Nie, kocham go. Odkąd go poznałam, gdy się nienawidziliśmy, ja go zawsze gdzieś tam głęboko w sercu kochałam, kocham i będę kochać. Ale boję sie znowu z nim związać, ale do odważnych świat należy.-powiedziałam i się zaśmiałam.-Ciociu?
C: Tak, kochanie?
J: Proszę, nie mów rodziców, że wyjeżdżam. Oni mnie będą szukać, a tego nie chcę.
C: Nie będę, jeśli nie chcesz, ale mam nadzieję, że mnie jeszcze odwiedzisz??
J: Z przyjemnością, albo ty przylecisz do nas. A teraz przepraszam, pójdę sprawdzić, czy wszystko wzięłam.-powiedziałam i poszłam do pokoju. Wszystko dokładnie sprawdziłam. Włączyłam telewizję i zaczęłam oglądać film, jednak po chwili musiałam już dzwonić po taksówkę. Tak też zrobiłam. Zadzwoniłam, zniosłam na dół swoje walizki, założyłam buty i czekałam. Po chwili usłyszałam, że jest taksówka. Pożegnałam się z ciocią i ruszyłam do taksówki. Taksówkarz spakował moje walizki do bagażnika i ruszył w stronę lotniska. Po chwili byliśmy na miejscu. A ja nie czekałam długo, bo Niall zamówił mi prywatny samolot. Lot oczywiście się dłużył strasznie, a stewardessy co chwilę mi proponowały rozmaite rzeczy. I za każdym razem grzecznie odmawiałam. Gdy wreszcie kazali mi zapiąć pasy przed lądowaniem. Po chwili już byłam na dworze. Moje walizki włożyli do limuzyny i kazali mi wsiąść. Zmęczona podróżom zasnęłam w aucie.
Las był ciemny. Wszędzie wielkie drzewa, nic nie widać. Nagle ktoś się pojawia. Ktoś chce mnie zabrać, nie wiem czemu. Słyszę krzyki, odwracam sie i widzę Niall'a. Krzyczy na tą drugą osobę. Wiem, że to niczemu dobremu nie wróży. Biegnę przed siebie. Przewracam się i skręcam kostkę. Już po mnie. Ktoś się do mnie zbliża. Nie wiem co robić. odsuwam się pod drzewo, gdy dostrzegam Harry'ego, który mówi, że nie chce mnie skrzywdzić i że powinnam z nim uciec. Nagle napada na niego Niall, mówi, że nigdy mnie nie odda, biją się. Harry wyciąga pistolet i strzela blondynowi w serce. Nie ma szans, umiera. Zielonooki stawia mi ultimatum, albo z nim pójdę, albo mnie zabije. Nagle pojawia się dusza Horan'a. Mówi, że mam iść ze Styles'em. Miałam wybrać, ale słyszę jak ktoś krzyczy moje imię. Ale go nie widzę. 
otwieram oczy. Widzę kierowcę, który mi mówi, że jesteśmy na miejscu. Wyszłam z auta. Zobaczyłam las.
______________________________________________________________________________
Przepraszam, że krótki. Chciałam podziękować wszystkim czytelnikom. I poinformować,że do końca wakacji mam zamiar skończyć opowiadanie. Dodam jeszcze około 5  rozdziałów. Przepraszam, jeśli Was zawiodłam, ale mam już inne opowiadanie. Poza tym idę do 2 klasy gimnazjum i chcę się skupić bardziej na nauce. Aha, i mam kilka pytań:
1.Powinien się pojawić jeszcze Harry?
2. Czy Beth może po ostatniej nocy zajść w ciążę?
3.Macie jakieś inne pomysły/rady/uwagi piszcie.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 20

Rozdział miałam dodać za kilka dni, ale siostra mnie zmusiła, żebym dziś napisała, więc proszę. Miłego czytania.
________________________________________________________________________________
*Perspektywa Elizabeth
Szybko odepchnęłam od siebie Harry'ego i uderzyłam go z liścia w twarz. W tym czasie Niall zaczął iść w naszą stronę.
J(a): Co ty sobie wyobrażasz!? Jesteś moim przyjacielem, a przynajmniej byłeś!
H(arry): Wolisz jego!? Nie pamiętasz, co przez niego przeszłaś!? - w moich oczach pojawiły się łzy, chciałam go znów uderzyć, ale ktoś mnie złapał za rękę i powiedział:
-Nie warto, chodź.-poszłam za tą osobą. Wyszłam na dwór i zobaczyłam Niall'a.
N(iall): Przepraszam, Beth, za wszystko.Ja Cię kocham, nie powinienem pozwolić Ci odejść.
J: Ale pozwoliłeś, ja odeszłam, zaczęłam sobie układać życie, na nowo, bez Ciebie. Nieźle mi to szło. Zapominałam, moje rany się goiły, ale później przeczytałam sms-y, od Harry'ego, od Ciebie i poczułam, że jednak nic nie jest dobrze i nie będzie. Tęskniłam za Tobą, cały czas. Ale mnie zraniłeś. Za bardzo, codziennie zanim zasnę, słyszę Twoje słowa. To boli, nigdy nie przestanie.-w jego oczach pojawiły się łzy
N: Nie skreślaj nas.
J: Nas!? Nas już nie ma, bo Ty "nas" skreśliłeś. To Twoja wina.
*Perspektywa Nialla
Jej słowa nie były miłe, ale prawdziwe. Beth wbijała mi nóż w serce z każdym wypowiedzianym słowem, jak ja jej niedawno.
J: Nie mogę liczyć na szansę? Elisabeth, ja Cię kocham!!

"Girl I see it in your eyes you're disappointed
 Cause I'm the foolish one that you anointed with your heart
 I tore it apart
 And girl what a mess I made upon your innocence
 And no woman in the world deserves this
 But here I am asking you for one more chance"


E(lisabeth): Każdy zasługuje na drugą szansę, ale nie każdy ją otrzymuje. Też Cię kocham, Niall, ale nie powinniśmy się cofać, tylko iść do przodu. Nie wiem, czy nasz związek ma jakikolwiek sens. Ja, ja muszę to przemyśleć.
J: Będę czekał na Ciebie, bo Cię kocham- szepnąłem jej do ucha i pocałowałem ją. Nie sprzeciwiała się więc się przybliżyłem. Pocałowałem ją,i nic innego się nie liczyło. Byliśmy tylko my.
E: Niall, ja Cię kocham, ale muszę to przemyśleć. Musimy zacząć od nowa, na nowo się poznać, musimy być pewni, że to ma jeszcze szansę, że my mamy jeszcze szansę i wspólną przyszłość.
J: Będę tu, będę czekał. Uda nam się, wierzę w to. Kocham Cię- powiedziałem, i chciałem ją pocałować jeszcze raz, ale ona odsunęła się i odeszła.
*Perspektywa Elisabeth
Tym razem odsunęłam się przed pocałunkiem. Wiedziałam, że muszę teraz odejść, i tak zrobiłam. Udałam się do domu cioci, wzięłam prysznic i założyłam piżamę, po czym weszłam do łóżka. Zaczęłam myśleć o Harry'm, jak on w ogóle mógł mnie pocałować!? Wybaczyłam mu i wróciłam do przyjaźni, a on chciał jeszcze więcej! Dla mnie to skończony idiota, którego nie chcę więcej widzieć. A Niall?? Cóż, dalej go kocham, ale nasz związek miał różne przejścia. Mięliśmy dobre chwile, ale tych złych było więcej. Ale może to znak, że teraz mamy być razem i ma być lepiej? A co z naszymi planami? Mięliśmy wyjechać do Irlandii. Może to był właśnie znak, że mamy to zrobić? Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie w okno. Wystraszyłam się. Ostrożnie podeszłam do okna i zobaczyłam w nim Niall'a. Otworzyłam je, a chłopak szybko znalazł się w pokoju.
J(a): Co ty tu robisz?
N(iall): Wiesz, tak chodziłem po mieście i przypomniało mi się, że nie mam zarezerwowanego pokoju w hotelu, przygarniesz mnie na noc?-powiedział chłopak, a ja się zaczęłam śmiać.
J: Tak, jasne. Ale skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?
N: Szósty zmysł!-krzyknął chłopak. Znowu zaczęliśmy się śmiać. Ja podeszłam do drzwi, by je zamknąć. Poczułam, że ręce Niall'a polatają mnie w tali, a chłopak składa pocałunki na mojej skórze. Po chwili nasze ubrania leżały już na podłodze, a my byliśmy na łóżku. Chyba nie muszę mówić, co było dalej? Grzeczni tej nocy na pewno nie byliśmy.

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 19

Tak jak obiecałam, nowy rozdział. Mam nadzieję, że Was pozytywnie zaskoczy treść, a mnie ilość komentarzy. Miłego czytania <3
_________________________________________________________________________________
*Perspektywa Elisabeth
Minął miesiąc od mojego wyjazdu do Madrytu. Zamieszkałam tam u mojej cioci. Nie miała ona córek, ale obok niej mieszkała dziewczyna, Margarett Drake i jej brat Jasper Drake. Zdążyłam się z nimi zaprzyjaźnić. Z Margarett często chodziłam na zakupy. Stopniowo zapominałam o Niall'u i wszystkich przykrych wydarzeniach. Dziś miałam z moją nową przyjaciółką iść na imprezę. Wstałam o 11. Wzięłam prysznic, ubrałam się i zjadłam śniadanie. Później zaczęłam oglądać film, który akurat leciał. Gdy się skończył, spojrzałam na telefon, który od przyjazdu był wyłączony, myślałam tylko: "włączyć, czy nie?" Jednak po chwili go włączyłam. 20 połączeń i 5 sms-ów od Harry'ego? Odebrałam jeden, który przed chwilą przyszedł.
H: "Masz chwilę? Proszę, spotkajmy się. Wiem, że dalej jesteś zła za to, że pobiłem Niall'a. Wiem, że wyjechałaś, ale to ważne. Zadzwoń. xoxo, Harry"
Postanowiłam do niego zadzwonić.
H: Hej Elisabeth, dzięki, że zadzwoniłaś. Co u Ciebie?
J: Hej, musiałam się odezwać. A co do Niall'a, nie obchodzi mnie już on. Dobrze, jestem u cioci. Myślę, że jeśli wpadniesz nie będzie miała nic przeciwko. Wyślę Ci adres sms-em i przylatuj!
H: Cieszę się, że jest ok. Postaram się zarezerwować lot jak najszybciej, do zobaczenia!
J: Pa, Harry, do zobaczenia niedługo.
I rozłączył się. Nie wiedziałam, co może być aż tak ważne. żeby musiał lecieć z Londynu do Madrytu, ale z jednej strony cieszyłam się, że wpadnie ktoś, kogo znam. Zaczęłam dalej przeglądać wiadomości. Jedno połączenie i jeden sms od Niall'a, odczytałam go, w końcu i tak nie miałam już nic do stracenia, poza tym, że znów czułam, że nie mam powodów do życia i sensu, chęci. Sms był krótki, ale po jego przeczytaniu zaczęłam płakać. Kolejny raz czytałam wiadomość: "Przepraszam". Natychmiast wróciły wszystkie wspomnienia, wszystkie spędzone z Niall'em chwile. Po moich policzkach mimowolnie zaczęły spływać łzy. Gdy spojrzałam ponownie na wyświetlacz telefonu przyszła wiadomość od Margaret : "Szykuj się na imprezę! Będę u Ciebie za godzinę". Nie miałam ochoty balować więc odpisałam jej: "Przepraszam, innym razem. Nie mam ochoty na zabawę." Drake odpisała: "Jak to nie!? Nie słyszałam,tego! Będę za godzinę, żadnych wymówek! Pa :*" Wiedziałam, że nie wygram tej kłótni, więc poszłam do swojego pokoju ubrać się. Po godzinie byłam gotowa. Wzięłam torebkę i ruszyłam do drzwi, gdzie czekała moja przyjaciółka. Przywitałyśmy się u ruszyłyśmy na imprezę.
*Perspektywa Niall'a
Od miesiąca myślałem nad moim związkiem z Elizabeth. Strasznie za nią tęskniłem. Wiedziałem, że wyjechała. Przeze mnie. Byłem skończonym dupkiem i idiotą. Nie mogłem znieść naszej rozłąki. Szybko się ubrałem i pobiegłem do domu Beth. Zapukałem do drzwi, otworzyła mi jej matka.
J(a): Dzień dobry pani Morgan. Wiem, że nie chce mnie pani widzieć, ale ja muszę wiedzieć, gdzie jest Elizabeth! Niech mi pani powie, ja muszę ją odzyskać!
P(ani Morgan): Dam Ci jej adres, bo wiem, że pewne kwestie powinniście sobie wyjaśnić, ale nie rań jej więcej.
J: Na pewno tego więcej nie zrobię, ma pani moje słowo.-powiedziałem, a kobiet podała mi adres. Szybko pojechałem na lotnisko, na szczęście akurat był samolot o Madrytu.
*Perspektywa Harry'ego
Wylądowałem właśnie na lotnisku w Madrycie. Złapałem taksówkę i kierowca ruszył pod adres, który przedtem sms-em dostałem od Elizabeth. Gdy byłem na miejscu otworzyła mi jakaś kobieta.
J(a): Dzień dobry, jestem Harry, przyjaciel Elisabeth. Miałem dziś przylecieć. Jest w domu?
K(obieta): Dzień dobry, niestety nie ma jej teraz, poszła na imprezę, ale mogę dać Ci adres tego klubu.-kobieta dała mi adres, a ja od razu ruszyłem do klubu.
*Perspektywa Elizabeth
Byłyśmy z Margaret w klubie już od 2 godzin. Impreza zaczęła się rozkręcać. Wypiłam kilka drinków, tańczyłam z kilkoma przystojniakami, jednak żaden nie mógł zastąpić mi Niall'a. Po chwili usłyszałam, jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Hazzę.
J(a): Harry! Jak dobrze Cię widzieć, cześć!-krzyknęła i rzuciłam mu się na szyję
H(arry): Ciebie też. Zatańczysz?-zapytał, a ja skinęłam głową i ruszyłam na parkiet ciągnąc za sobą chłopaka. Tańczyliśmy chwilę, w końcu Styles zaczął rozmowę.
H; Mówiłem Ci, że mam sprawę, żeby przyjechać, więc, ja, ja przyjechałem,  żeby powiedzieć Ci, że Cię kocham.-powiedział, ja nagle stanęłam, i zaczęłam wpatrywać się w jeden punkt.
J:Niall-szepnęłam
H: Nie, Beth, ja jestem Harry-powiedział chłopak, zbity z tropu.
J: Tam, tam jest Niall.-powiedziałam, i chciałam uciec z klubu, jednak Harry mnie przyciągnął do siebie i pocałował.

niedziela, 28 lipca 2013

Wracam!!

Po kilkutygodniowej nieobecności, ogłaszam, że wracam na bloga. Zaczęłam już pisać nowy rozdział, który przy odrobinie szczęścia pojawi się za max. trzy dni. Trzymajcie kciuki!! Mam nadzieję, że rozdział was zaskoczy!! Oczywiście pozytywnie ;) Mam nadzieję, że będzie tyle samo, albo nawet więcej komentarzy pod  nowym rozdziałem. <3

czwartek, 25 lipca 2013

Dziękuję!!

Bardzo wam dziękuję za pomoc. Wasza opinia mi się przydałam, mam już jakiś pomysł, który mam nadzieję się Wam spodoba. Kiedy dodam rozdział? Mam nadzieję, że wkrótce, na razie jednak chcę się skupić na moim drugim blogu, ale nie martwcie się, zamierzam tu zaglądać. Zacznę powoli pisać nowy rozdział, to co mam skasuję i zacznę od nowa. Jeszcze raz Wam bardzo dziękuję <3
A tym czasem zapraszam na prolog: http://shesconfusedbecauseofhim1d.blogspot.com/

środa, 24 lipca 2013

PRZEPRASZAM!!!!

Bardzo chcę Was przeprosić. Muszę zawiesić bloga, na czas nieokreślony. Gdy wróciłam z wakacji wena powróciła, lecz tylko na chwilkę. Następny rozdział jest w trakcie pisania od dawna, jednak nie bardzo umiem go skończyć. Po prostu miałam zbyt dużo pomysłów i się pogubiłam, więc spytam Was o zdanie.
1. Elisabeth ma być już z Niallem czy z kimś innym?
2.Ma się pojawić perspektywa Nialla??
3. Czy Niall ma przylecieć do Lisy?
Wasza opinia ma wielkie znaczenie. Dzięki niej szybciej będę mogła skończyć rozdział. Pokazałam Wam kilka moich pomysłów, jeśli macie inne chętnie je wykorzystam.
A tym czasem zaczynam pisać nowego bloga o Louisie, bohaterami będą jednak wszyscy chłopcy. Zapraszam, i proszę, jeśli to nie problem, żebyście go udostępniły u siebie na blogu lub na stronie na fb.
I hope I'm not a casualty I hope you won't get up and leave.

niedziela, 14 lipca 2013

Informacja

Przepraszam, że nic nie dodałam od tak dawna, ale nie mam weny. Na prawdę próbowałam. Dziś wyjeżdżam na wakacje i wrócę za tydzień w niedzielę. Mam nadzieję, że w poniedziałek lub we wtorek uda mi się napisać nowy rozdział. Bardzo przepraszam i proszę o cierpliwość.

wtorek, 9 lipca 2013

Liebster Awards

Hej, dostałam nominację do Liebster Award !! Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę".Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów (informujesz ich o tym) i zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Ciebie nominował. Dostałam nominacje od bloga http://dare-to-dreams-with-1d.blogspot.com

Oto pytania i odpowiedzi:
1. Jak masz na imię?
Izabela
 2. Ile masz lat?

14
3. Kim chcesz być w przyszłości?

nie wiem jeszcze 
4. Hobby

czytanie, słuchanie muzyki, plotki z przyjaciółkami 
 5. Co nakłoniło cię do pisania bloga?

wena... miałam innego bloga, a na tego po prostu wena tak z niespodziewanie 
 6. Co sprawia, że nadal prowadzisz bloga?

komentarze czytelników i wena
 7. Wzorujesz się na jakimś blogu?

nie, staram się tworzyć sama... ewentualnie wenę czerpię z piosenek, lub moja siostra mi pomaga <3
 8. Kto jest twoim wsparciem w pisaniu

siostra <3 wspiera mnie i pomaga pisać 
 9. czy jeśli masz dużo komów na blogu czujesz, że dobrze wykonała/ łeś robotę?

tak :)
10.Co zabrałabyś/zabrałbyś na bezludną wyspę?

komputer/laptop
11.Co jest przedmiotem twojego uzależnienia?

One Direction <3
NOMINOWANE BLOGI:
1.http://o-n-l-y--m-y---l-i-f-e.blogspot.com/
2.http://people-change-even-a-little.blogspot.com/
3.http://change-fanfiction-pl.blogspot.com/
4.http://www.imlookingoutatthecrowd.blogspot.com/
5.http://shesnotafraidbecouseonedirection.blogspot.com
6.http://finally-i-find-you.blogspot.com
przepraszam, tyle blogów znam :)

Moje Pytania:
1. Do jakich fandomów należysz?
2. Ile piszesz blogów?
3. Jaka gwiazda Cię inspiruje?
4. Ulubiony film?
5. Ulubiony kolor?
6.Lubisz pisać bloga?
7.Jak reagujesz na hejty?
8. Gdzie spędzasz wakacje?
9. Jak radę dałabyś komuś, kto zaczyna pisać bloga?
10. Masz twittera (jak tak, podaj, dam follow)
11. Twoje przyjaciółki Cię wspierają w pisaniu bloga?

Rozdział 18

Bardzo dziękuję za komentarze. Jesteście cudowne <3  A co do Liebster Awards bardzo dziękuję za nominację postaram się dodać z tym post jak najszybciej.
________________________________________________________________________________

*Perspektywa Elisabeth

Szybko dotarłam do szpitala.Musiałam jednak powiedzieć, że jestem narzeczoną Nialla, bo by mnie do niego nie wpuścili i nie podali informacji. Okazało się, że chłopak ma złamaną rękę i żebro.  Mówili też, że miał szczęście, że przez upadek nie dostał wstrząśnienia mózgu. Pielęgniarki szybko opatrzyły Nialla, podczas gdy ja rozmawiałam z jego lekarzem. Po chwili Niall wyszedł i było po nim widać niezadowolenie z widoku mojej osoby. Szybko wzięłam od lekarza jakieś recepty i daty wizyty Nialla i wybiegłam za nim. Wiedziałam, że daleko nie pójdzie z połamanymi żebrami. Zrobił kilka kroków i usiadł na ławce.
N(iall): Co ty tu robisz!? Nie wyraziłem się jasno!? Dam sobie radę.
J(a): Niall ja wiem, że jestem ostatnią osobą, którą chcesz teraz widzieć, ale pozwól sobie pomóc! Nie bądź uparty!
N: Nie potrzebuję i nie chce Twojej pomocy. Idź już.
J: Niall nie...
N: Powiedziałem, że dam sobie radę! Ciekawy jestem od kiedy w ogóle Cię obchodzę!
J: Od zawsze! Od tej pierwsze matematyki! Kiedy się przekomarzaliśmy, a ja wygrałam, od wtedy, gdy Ty walczyłeś o mnie, a ja Ci to utrudniałam, od pierwszego pocałunku, aż do dziś, do teraz. Niall,ja Cię kocham. Wiem, że między nami było różnie, było bardzo dużo złych chwil, ale daj nam szansę.
N: Nie ma nas, od dawna. Nie żyj przeszłością i złudzeniami. Po prostu zostaw mnie w spokoju.


Give me love like never before
'Cause lately I've been craving more
And It's been a while but I still feel the same
Maybe I should let you go
You know I'll fight my corner
And that tonight I'll call ya
After my blood is drowning in alcohol
No I just wanna hold ya


*Perspektywa Nialla

Pośpiesznie poszedłem do domu. Zostawiając Elisabeth i całą naszą przeszłość. Dziwnie się czułem, jakby coś mnie kuło w serce, jednak nie zwracając na to uwagi wszedłem do taksówki. Odjechałem i ją tam zostawiłem. Zdusiłem w sobie poczucie winy... zdusiłem w sobie gniew... zdusiłem w sobie miłość do niej... Zaraz, co!? Miłość!? Nie! Nie kocham jej już!! Od dawna! Moje bitwy z myślami przerwał dzwonek do drzwi. Policja. Pewnie w sprawie Harryego. Tak też było. Pojechałem na komisariat i wycofałem oskarżenia na Harryego, nie chciałem, że zepsuł sobie życie.

*Perspektywa Elisabeth
Wróciłam do domu. Zagubiona, rozdarta. Ale wiedziałem, co muszę robić. Pakuję się, wyjeżdżam do Madrytu. Napisałam rodzicom kartkę, zaniosłam walizki do samochodu i ruszyłam przed siebie do Madrytu zacząć nowe, lepsze życie. Tam, gdzie nikt mnie nie zna. Wyjechałam, by nigdy nie powracać do Londynu i mojego starego życia. Wyjechałam, żeby nie myśleć o Niallu.